Szydło mówiła, że w maju będziemy wybierać reprezentację do Parlamentu Europejskiego, a właśnie w Brukseli dzieje się dużo spraw, które dotyczą każdego z nas, dlatego tak ważny jest udział w głosowaniu. "To jest ten moment, kiedy możemy wybrać ludzi, którzy będą dbali o polskie interesy w Brukseli. (...) Warto, byśmy mieli taką reprezentację, która potrafi bronić polskich interesów wbrew interesom tych silnych państw, które próbują swoją wolę i swój punkt widzenia narzucić" - powiedziała Beata Szydło. "My nie boimy się mówić jasno, że Polska ma takie same prawo jak Niemcy, Francja czy inne państwa członkowskie UE" - dodała. "Chcemy, aby UE się rozwijała, a to oznacza, że UE musi nastawić się również na pewne zmiany" - powiedziała wicepremier. Podkreśliła, że "politycy brukselscy oderwali się od zwykłych Europejczyków", a zmiany w UE powinny przybliżyć ją do codziennych spraw obywateli. "Polska chce być ważnym państwem w UE, chce być państwem, które będzie dbało o rozwój UE, ale jednocześnie bardzo twardo mówimy, że Polska ma takie same prawa jak inni i tych praw będziemy bronić. Będziemy bronić polskiego interesu" - powiedziała Szydło. "Siedzieć po cichu" Beata Szydło mówiła, że czasem europosłowie z ramienia np. PO mówią, że interes Polski to "siedzieć po cichu" i "za bardzo się nie wychylać". "My mówimy tak: będziemy dokładnie postępować tak jak politycy niemieccy, francuscy, włoscy, hiszpańscy. Będziemy przy stole mówić bardzo głośno: jesteśmy europosłami z Polski, jesteśmy Europejczykami, jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy w UE, ale nie może być tak, że ktoś dyktuje warunki Polsce i kosztem Polski załatwia własne interesy. Na to się nigdy nie zgodzimy" - zapowiedziała wicepremier. Dodała, że wybory do PE są jakby pierwszą częścią jesiennych wyborów parlamentarnych, bo "są tacy, którym zmiana w Polsce się nie podoba", bo "stracili wpływy". Wicepremier mówiła także o sytuacji w oświacie i o piątce Kaczyńskiego. Powiedziała, że od kwietnia ubiegłego roku realizowany jest program podwyżek dla nauczycieli, a obecnie rząd zaproponował od września 9-procentowy wzrost wynagrodzeń nauczycieli (15 proc. w skali roku) i ta propozycja została odrzucona. Dodała, że konieczna jest zmiana całego systemu wynagradzania nauczycieli, bo obecny jest bardzo skomplikowany. "Mam nadzieję, że jednak będzie wola porozumienia się" - podkreśliła. "Do zrobienia jest jeszcze bardzo dużo" Szydło mówiła, że kiedy w 2015 r. rząd zastanawiał się nad tym, które propozycje wcielić w życie, przyświecał mu jeden cel: zatrzymać postępujące zróżnicowanie społeczne i regionalne oraz wyrównać szanse wszystkich. Dodała, że program "500 plus" z jednej strony stał się wsparciem materialnym dla polskich rodzin, z drugiej strony ma wymiar demograficzny, a jednocześnie stał się "kołem zamachowym polskiej gospodarki". "Okazało się, że pieniądze wydawane na programy społeczne mogą pobudzać rozwój" - powiedziała Szydło. Podkreślała powszechność programów społecznych wprowadzanych przez PiS. "Do zrobienia jest jeszcze bardzo dużo" - mówiła Szydło. Podkreśliła, że bardzo ważne są tegoroczne wybory do PE i do polskiego parlamentu. Apelowała o głosy dla PiS. "Mam wrażenie, że dzisiaj możemy rozmawiać o tym, co jeszcze można zrobić, że być może są jeszcze obszary, które wymagają szczególnego zainteresowania, że być może pewne rzeczy możemy zmienić. Na pewno chcemy robić razem z państwem, byśmy razem wspólnie szli tą drogą, która daje szansę każdemu Polakowi, każdej Polce" - mówiła Szydło. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk powiedział podczas spotkania z mieszkańcami Słomnik, że w 2021 r. będzie gotowa obwodnica tej miejscowości na drodze S7 Kraków-Warszawa. Beata Szydło jest liderką listy Zjednoczonej Prawicy w wyborach do PE w okręgu małopolsko-świętokrzyskim. Z drugiego miejsca stratuje obecny poseł PiS do PE Ryszard Legutko, z trzeciej pozycji wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki (Solidarna Polska).