Od początku września można było oddać głos m.in. w bibliotekach i centrach handlowych. W niedzielę lokale wyborcze zostaną zamknięte o godz. 20. Spodziewana jest wysoka frekwencja. W 2006 roku wyniosła 81,9 proc. Najwięcej emocji budzą wybory parlamentarne, a ponieważ w kraju tym nie ma ciszy wyborczej, ostatnie spotkania polityków z wyborcami oraz debaty telewizyjne odbyły się jeszcze w sobotę wieczorem. Kampanię zdominowały sprawy wewnętrzne, w tym przede wszystkim problem bezrobocia oraz podatki. Według ostatnich sondaży największe szanse na zwycięstwo ma rządząca Szwecją centroprawicowa koalicja czterech partii Sojusz dla Szwecji. Ma ona kilkuprocentową przewagę nad lewicową czerwono-zieloną opozycją. Eksperci uważają, że trudno przewidzieć jednoznacznie zwycięstwo jednego z bloków. W tych wyborach Szwedzi są jednak wyjątkowo niezdecydowani i często zmieniają swoje preferencje. Sytuację polityczną może skomplikować dostanie się do parlamentu nacjonalistycznego ugrupowania Szwedzcy Demokraci, z którym nie chce współpracować żadna z sił politycznych. Może okazać się, że znana z niechęci do emigrantów partia będzie przysłowiowym języczkiem u wagi, jeśli ani koalicja, ani opozycja nie zdobędzie większości w parlamencie.