"Możemy stwierdzić, że w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej doszło do detonacji na Nord Stream 1 i 2, które doprowadziły do rozległych uszkodzeń gazociągów" - poinformował w oświadczeniu prokurator Mats Ljungqvist. Z dokumentu wynika, że czynności prowadzone na miejscu zdarzenia "wzmocniły podejrzenia o sabotaż". "Na miejscu zebrano dowody, które zostaną zbadane" - przekazano. Prokuratura nie zdradziła szczegółów, powołując się na dobro śledztwa. Wszystkie cztery wycieki znajdują się na Morzu Bałtyckim w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm - dwa w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej i dwa pozostałe w duńskiej. "W poniedziałek szwedzka prokuratura poinformowała, że blokuje obszar wokół wycieków w szwedzkiej strefie w celu przeprowadzenia inspekcji miejsca zdarzenia" - czytamy. Wyciek gazu z Nord Stream 26 września odkryto wyciek gazu z dwóch gazociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim. Do wycieków doszło w gazociągu Nord Stream 2 na południowy wschód od Bornholmu oraz w dwóch miejscach w gazociągu Nord Stream 1 na północny wschód od Bornholmu. Później odkryto też czwarty przeciek. Stacja pomiarowa szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmologicznej (SNSN) zarejestrowała w poniedziałek dwie silne podwodne eksplozje na obszarach, gdzie stwierdzono wycieki. Przyczyny eksplozji nie są jasne. W pobliżu wycieków z gazociągów Nord Stream zaobserwowano okręty wsparcia rosyjskiej marynarki wojennej - poinformowała CNN, powołując się na dwóch zachodnich przedstawicieli wywiadu i źródło powiązane ze sprawą. Kreml zaprzecza dokonaniu prowokacji.