Szwedzkie media podawały, że na pokładzie statku znajdowali się Polacy i Rosjanie. Polski konsulat w Malmoe zdementował jednak tę informację. - Skontaktowaliśmy się z armatorem i możemy oficjalnie potwierdzić, że na pokładzie norweskiego statku nie było obywateli polskich - powiedział konsul generalny Jarosław Łasiński. Sygnał SOS z norweskiego frachtowca szwedzkie służby ratownicze odebrały ok. godziny 5.30 rano. Załoga skontaktowała się też z armatorem, informując o dużym przechyle. Przyczyną katastrofy był najprawdopodobniej silny wiatr. "Langeland", będący w drodze do norweskiego Moss, wpłynął do fiordu Koster w poszukiwaniu schronienia. Szwedzki instytut meteorologiczny SMHI ogłosił 1. stopień zagrożenia dla cieśnin Kattegat i Skagerrak. Wiatr wieje tam obecnie z prędkością ponad 20 metrów na sekundę. Szwedzkie i norweskie służby ratownicze prowadzą poszukiwania, w których uczestniczą łodzie ratownicze i śmigłowiec. Do tej pory jednak odnaleziono jedynie kamizelki ratunkowe, szalupy oraz nadajnik. - Prowadzimy poszukiwania i mamy nadzieję, wkrótce odnaleźć załogę, bo w rejonie panuje dobra widoczność - powiedziała szefowa akcji ratowniczej Cecilia Wegnelius dziennikowi "Dagens Nyheter".