Część myśliwców Gripen przeniesiono na Gotlandię, aby ułatwić patrolowanie przestrzeni powietrznej południowo-wschodniej Szwecji. Szwedzkie wojsko nie ujawniło szczegółów, zaznaczając, że "dostosowuje się do bieżącej sytuacji". Pod koniec marca 2013 roku dwa rosyjskie bombowce oraz cztery myśliwce przeleciały w pobliżu wyspy Gotska Sandoen na północ od Gotlandii, zmierzając w kierunku Sztokholmu. Według źródeł w szwedzkich siłach zbrojnych samoloty ćwiczyły atak na Szwecję. W ramach reformy z lat 90. Szwecja zlikwidowała bazę wojskową na Gotlandii, która w okresie zimnej wojny narażona była na atak ze strony Układu Warszawskiego. Do przywrócenia jednostki wezwał we wtorek w parlamencie wicepremier Jan Bjoerklund. Zaskakująca wypowiedź premiera Wczoraj falę krytyki wywołała w Szwecji wypowiedź premiera Fredrika Reinfeldta, który w wywiadzie dla Szwedzkiego Radia uznał, że "reakcja Rosji na niepokój mniejszości rosyjskiej na Krymie i we wschodniej Ukrainie jest do pewnego stopnia zrozumiała". Według politologa z Uniwersytetu w Lundzie prof. Wilhelma Agrella to jedno z najmniej trafnych oświadczeń szwedzkiego premiera. "Reinfeldt bez zastrzeżeń przyjął rosyjską wersję wydarzeń za pewnik, choć media przekazują zupełnie inny obraz, w którym rosyjski "niepokój" jest częścią propagandy mającej uzasadnić interwencję ze strony Rosji" - powiedział prof. Agrell gazecie "Svenska Dagbladet". Reinfeldt powiedział, że w związku z sytuacją na Ukrainie szwedzkie siły zbrojne nie podejmują żadnych działań. Tłumaczył, że "na eskalację nie należy reagować eskalacją", zamiast tego lepiej "studzić emocje". Zdaniem prof. Agrella w ten sposób premier przeprasza Rosję i realizuje "politykę ustępstw", podobną do tej, jaką Szwecja stosowała wobec ZSRR w okresie zimnej wojny. Po fali krytyki prorosyjskiego oświadczenia premier Reinfeldt w kolejnej wypowiedzi tłumaczył, że "na Ukrainie jest część rosyjskojęzycznej ludności, która uważa się etnicznie za Rosjan, ale nie zmienia to faktu, że zachowanie Rosji jest naganne".