Jak podkreślają media w Szwecji, wśród uchodźców, którzy w ostatnich dniach dotarli do tego kraju, jest wiele samotnych dzieci i nastolatków. Część z nich zniknęła bez śladu z dworca w Malmö - mowa jest o mniej więcej 20 dzieci, ale konkretnej liczby nikt nie jest w stanie podać, ponieważ dzieci te nie zostały zarejestrowane na liście uchodźców.- Nie wiemy, kto je zabrał: czy byli to krewni, czy całkiem obcy ludzie, którzy postanowili się nimi zaopiekować - mówił Yousefi. - Mamy sygnały od naszych pracowników, że ludzie podchodzą do dzieci, które wsiadają do autobusów, mających je zawieźć na miejsce zamieszkania. Teraz za każdym razem, gdy coś takiego zaobserwujemy, zgłosimy policji - powiedziała Annelie Larsson, odpowiedzialna za sprawy socjalne w urzędzie miasta Malmö. Larsson ma nadzieję, że zaginionymi dziećmi zaopiekowali się "życzliwi" obywatele, którzy nikomu tego faktu nie zgłosili. - Obdzwaniamy różne stowarzyszenia i organizacje i informujemy, że tego rodzaju pomoc jest nielegalna. To na nas spoczywa odpowiedzialność za te dzieci - dodała. Potwierdziła, że każdego dnia do Malmö przyjeżdża od 40 do 50 samotnych dzieci. W Sztokholmie ze względów bezpieczeństwa policja postanowiła wczoraj po południu zamknąć te perony, na które wjeżdżają pociągi z uchodźcami. Dostęp do przyjeżdżających będzie miała tylko policja, pracownicy urzędu migracyjnego oraz pracownicy socjalni. Joanna Potocka