Obecnie akcja zbliża się do rejonu miasta i portu Nynäshamn, do którego kursują polskie promy z Gdańska. Obszary poszukiwań są zamykane nie tylko dla żeglugi. Ograniczany jest również przelot nad nimi cywilnych samolotów. Nie mogą one poruszać się poniżej 1300 m, by nie utrudniać działań wojskowych helikopterów. Maszyny te nie są jednak przystosowane do walki z okrętami podwodnymi. Są to śmigłowce transportowe wykorzystywane do obserwacji. Trzeba się jednak liczyć z nagłymi zmianami sytuacji, co stale podkreśla rzecznik sił zbrojnych Mikael Abramsson. Wczoraj niespodziewanie nakazano cywilnym jednostkom zachować dystans kilometra do okrętów wojennych. Mogło to oznaczać, że szykują się one do użycia swego uzbrojenia. Później zakaz odwołano. Z listy ogłaszanych przez sensacyjne tabloidy informacji zniknęła wiadomość, jakoby w kierunku Szwecji nadchodziła pomoc dla tropionego rosyjskiego okrętu podwodnego. Miał nią być statek badawczy "Profesor Łogaczew" przystosowany do podwodnych poszukiwań. Wszystko jednak wskazuje na to, że kieruje się on nie do Szwecji, lecz na Atlantyk. Być może więcej rzeczowych informacji udzieli dzisiaj naczelny dowódca szwedzkich sił zbrojnych gen. Sverker Göransson podczas zapowiadanej na popołudnie konferencji prasowej.