Szwedzi rzeczywiście chcą ostro zabrać się do pracy i wszędzie tam, gdzie się da - przyspieszyć negocjacje. Są jednak ograniczeni wolą największych krajów członkowskich Unii - Francji i Niemiec, które nie chcą przejść w rokowaniach do najważniejszych kwestii finansowych przed swoimi wyborami w 2002 roku. W związku z tym Szwedzi uważają za nierealne polskie nadzieje na zakończenie negocjacji pod koniec tego roku. Sztokholm przyznaje jednak, że kraje, które nie będą wymagały zbyt dużych poświęceń finansowych od Piętnastki mogą wejść wcześniej. Unijni dyplomaci twierdzą, że Szwecji najbardziej zależy na Estonii i krajach bałtyckich i jeżeli by mogła, to wprowadziłaby te kraje do Unii przed Polską.