Próby ataku wykryli technicy resortu we współpracy z firmą Microsoft. Szpiegowski program "podrzucony" na serwery MSZ był podobno bardzo dobrze zakamuflowany i nie zakłócał funkcjonowania infrastruktury informatycznej. Nie wiadomo jeszcze, czy hakerom udało się wykraść ze szwajcarskiego MSZ jakieś informacje. Ministerstwo na wszelki wypadek odcięło swoje systemy komputerowe od internetu, co m.in. oznacza, że pracownicy nie mogą wysyłać ani otrzymywać maili. Do zapewnienia bezpieczeństwa systemów komputerowych MSZ zaangażowano ekspertów z różnych resortów i agend. Przywrócenie korzystania z internetu ma nastąpić "za kilka dni". Pod koniec 2007 roku szwajcarski resort spraw zagranicznych był już celem hakerskiego ataku. Pracownicy zostali wtedy "zasypani" kilkuset mailami z tzw. trojanem (nazwa pochodzi od konia trojańskiego; trojan to program, który wykrada informacje, umożliwia przejęcie kontroli nad komputerem itp.).