Zwłoki odkryła w poniedziałek (2 listopada) rano po powrocie z pracy jego żona. Ofiary to 13-letni syn i 11-letnia córka z pierwszego małżeństwa mężczyzny oraz 3-letnia córeczka z drugiego małżeństwa. Dwoje starszych dzieci przebywało na zmianę u ojca i u swej zamieszkałej w sąsiedniej wiosce matki. Władze nie ujawniły dotąd bliższych szczegółów na temat motywu i przebiegu zbrodni. "Podejrzenie popełnienia czynu kieruje się zdecydowanie przeciwko ojcu rodziny. Na postawie dotychczasowych ustaleń śledztwa wykluczyć można użycie (przez niego) broni palnej" - oświadczyła policja. Będący miejscem rodzinnej tragedii dom znajduje się w zacisznej okolicy, a zachowanie jego mieszkańców nie budziło u sąsiadów żadnych podejrzeń. Jak powiedziała dziennikowi "Blick" jedna z sąsiadek, pracujący w branży medycznej 37-latek "robił całkiem normalne wrażenie, często spędzał czas przy grillu w ogrodzie z przyjaciółmi i z dziećmi. Żona także mu wtedy towarzyszyła. Byli wesołą rodziną". Domniemany zabójca regularnie zamieszczał w mediach społecznościowych zdjęcia swych dzieci z pieszczotliwymi objaśnieniami takimi jak "moja księżniczka".