Pomysł budowy kanału narodził się wraz z niepodległością kraju w 1821 r. Prawie wszyscy nikaraguańscy przywódcy obiecywali połączenie Atlantyku i Oceanu Spokojnego. Nikaragua długo negocjowała warunki odpowiedniej umowy ze Stanami Zjednoczonymi, które dążyły do zachowania wyłącznej kontroli nad przedsięwzięciem. Ostatecznie kanał przekopano w Panamie. Nikaragua nigdy jednak nie zarzuciła tej idei. Projekt ustawy o budowie kanału, autorstwa Ortegi, został przyjęty 3 lipca przez parlament zdecydowaną większością głosów. "Za" głosowało 86 z 92 posłów, w tym przedstawiciele opozycji. Powołano do życia Zarząd Kanału, który ma za zadanie reprezentować Nikaraguę przy tworzeniu międzynarodowej spółki realizującej budowę. Ortega ambitnie zaplanował otwarcie kanału na rok 2019. Na początku działalności ma on mieć przepustowość 416 mln ton metrycznych, a docelowo w 2025 r. - 573 mln ton. Teraz pozostało jedynie znaleźć zagranicznych partnerów do sfinansowania projektu, którego koszt szacuje się na 30 mld USD. Nikaragua to najbiedniejszy kraj Ameryki Środkowej, sama nigdy nie podołałaby ciężarowi tak wielkiego przedsięwzięcia. Pośród ogólnonarodowego entuzjazmu słychać słabe głosy krytyki. Część opozycji pomysł budowy uważa za zbyt kosztowny i szkodliwy dla środowiska. Zważywszy na konkurencję Kanału Panamskiego, zwrot poniesionych kosztów nie jest pewny. Deputowany Victor Hugo Tinoco obawia się, że dojdzie do niekontrolowanego zadłużenia kraju. Wicepremier Manuel Coronel Kautz powiedział w połowie czerwca, że rząd Nikaragui prowadził rozmowy w sprawie sfinansowania kanału z Rosją, Chinami, Brazylią i Wenezuelą. Wenezuela jest najważniejszym partnerem Nikaragui. Subsydiuje ją, dostarczając co roku ropę naftową o wartości 500 mln USD. Hugo Chavez i Daniel Ortega to ideologiczni sojusznicy, których łączy dążenie do przełamania hegemonii USA, więc otwarcie drugiego kanału, kontrolowanego przez oba kraje, dałoby im do ręki poważny atut w stosunkach z Waszyngtonem. Rezultatów rozmów na razie jednak nie widać. Alternatywnym rozwiązaniem byłoby zaangażowanie w projekt sąsiednich krajów Ameryki Środkowej, ale podejmowanie wspólnych wyzwań jest w praktyce niemożliwe ze względu na zbyt wiele przeszkód natury politycznej i ekonomicznej. Amerykańskie państwa wielokrotnie podejmowały próby integracji. Początek obecnego procesu jednoczenia się Ameryki Środkowej datuje się na 1951 r. Droga ku lepszej współpracy okazuje się jednak długa i wyboista: powstały wprawdzie instytucje takie jak Środkowoamerykański Bank Integracji Gospodarczej czy Środkowoamerykański Trybunał Sprawiedliwości, ale nie odgrywają one znaczącej roli. Najwięcej nadziei wiąże się z Systemem Integracji Ameryki Środkowej (SICA), w którym Ortega przejął właśnie przewodnictwo. Jest to instytucjonalny, wielostronny mechanizm działający od 1993 r. na mocy protokołu Karty Organizacji Państw Ameryki Środkowej (ODECA). Należą do niego wszystkie kraje regionu: Belize, Gwatemala, Salwador, Honduras, Nikaragua, Kostaryka i Panama. Przy SICA działa stały Sekretariat Integracji Gospodarczej Ameryki Środkowej (SIECA). 29 czerwca członkowie Sekretariatu opowiedzieli się za przyjęciem do SIECA Panamy, weto zgłosiła tylko Nikaragua, nie podając przy tym powodów decyzji. Zdaniem części analityków mógł zaważyć fakt, że Panama, czerpiąca dochody z Kanału Panamskiego, nie jest zainteresowana powstaniem konkurencyjnej trasy. Do wsparcia pomysłu swojego północnego sąsiada nie pali się również Kostaryka. Nikaragua bierze pod uwagę sześć potencjalnych tras. Z inżynieryjnego punktu widzenia najprostszym rozwiązaniem byłoby poprowadzenie kanału biegiem granicznej rzeki San Juan. Kostaryka obawia się jednak szkód spowodowanych budową. Ten najbogatszy i najbardziej stabilny politycznie kraj regionu (zwany z tego powodu Szwajcarią Ameryki Środkowej), przejawia mało entuzjazmu wobec inicjatyw integracyjnych (odmawia ratyfikacji umów wielostronnych, co m.in. blokuje powstanie Unii Celnej, podstawowego warunku integracji gospodarczej). Z kolei pogrążone w biedzie i przemocy Gwatemala, San Salwador, Belize i Honduras pochłonięte są rozwiązywaniem własnych nierozwiązywalnych problemów. Nikaragua stanęła więc przed zadaniem - zdaniem wielu - niewykonalnym. Dlatego pojawiły się komentarze, że medialny szum wokół kanału służy Ortedze za zasłonę dymną, odwracającą uwagę od realnych problemów kraju: wysokiego bezrobocia, powszechnej biedy nękającej 40 proc. społeczeństwa, od korupcji, defraudacji pomocy udzielanej przez Wenezuelę, podejrzeń o wzbogacanie się kręgów zbliżonych do władzy i wreszcie od oskarżeń o oszustwa w wyborach w listopadzie 2011 r., w których Ortega został ponownie wybrany na prezydenta.