Szturm na rezydencję zawieszonego prezydenta Korei. Doszło do rękoczynów
Grupa śledczych weszła do rezydencji, w której znajduje się zawieszony prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol. W środę urzędnicy, chcąc zrealizować sądowy nakaz aresztowania, podjęli kolejną próbę siłowego wejścia do siedziby polityka.

Władze Korei Południowej po raz drugi podjęły próbę aresztowania zawieszonego prezydenta Jun Suk Jeola. Ulice wokół oficjalnej rezydencji Juna w Seulu od kilku godzin wypełnione są tłumami zarówno przeciwników, jak i zwolenników, czekających na rozwój wydarzeń.
Śledczy, którzy przybyli przed rezydencję byłego prezydenta, przedstawili wydany 7 stycznia sądowy nakaz aresztowania. Prawnicy Juna przez dłuższy czas prowadzili rozmowy z policją. Następnie funkcjonariusze biura do spraw korupcji wśród najwyższych rangą urzędników (CIO) podjęli próbę siłowego wejścia na teren posesji, co doprowadziło do przepychanek. Służby ratunkowe informowały, że co najmniej jedna osoba odniosła drobne obrażenia.
Seul, Korea Południowa. Starcie zwolenników i przeciwników Juna
Po kilku godzinach impasu urzędnicy i policjanci weszli do rezydencji, w której znajduje się zawieszony prezydent Korei Południowej. Wcześniej CIO odrzuciła możliwość dobrowolnego stawienia się polityka przed śledczymi, o co mieli wnioskować prawnicy głowy państwa. W przypadku aresztowania Jun zostanie przewieziony do biura do spraw korupcji wśród najwyższych rangą urzędników.
Według agencji Yonhap aresztowano pełniącego obowiązki szefa prezydenckiej służby bezpieczeństwa (PSS), Kim Sung Hun, pod zarzutem utrudniania aresztowania Juna podczas pierwszej próby śledczych podjętej 3 stycznia. Południowokoreańska policja tym doniesionym zaprzecza.
Jak wynika z relacji telewizyjnych, grupa policjantów i śledczych zmierzała w głąb kompleksu prezydenckiego, niosąc ze sobą drabiny. Na drodze w bezpośrednim sąsiedztwie siedziby, gdzie od 12 stycznia ukrywa się Jun, rozstawione są m.in. autobusy prezydenckiej ochrony. W ostatnich dniach PSS wzmocniła płoty i blokady bezpośrednio przy rezydencji Juna, instalując druty kolczaste. Według agencji Yonhap policja miała użyć drabin, by dostać się środka.
Korea Południowa. Tysiące protestujących przed rezydencją Jun Suk Jeola
Tysiące zwolenników Juna, w tym członkowie jego partii rządzącej, zebrało się przed jego rezydencją, niosąc transparenty oraz flagi Korei i Stanów Zjednoczonych. Krytycy Juna także zgromadzili się w pobliżu, wznosząc okrzyki "Aresztujcie Juna" i odtwarzając popularne protest songi. Atmosfera wokół rezydencji jest napięta. Policja ustawiła bariery i zablokowała kluczowe drogi, by ograniczyć ruch pojazdów.
Prawnicy Juna twierdzą, że nakaz został wydany przez sąd nieposiadający jurysdykcji oraz że zespół śledczy nie miał odpowiednich uprawnień do prowadzenia sprawy.
Z kolei CIO stanowczo deklaruje determinację w doprowadzeniu Juna do odpowiedzialności. Oh Dong Wun, szef biura śledczego, zapowiedział, że władze zrobią wszystko, by Jun został zatrzymany.
Prezydent Jun Suk Jeol i kontrowersje wokół impeachmentu
Jun Suk Jeol został usunięty z urzędu przez parlament 14 grudnia 2024 roku. Zarzuca się mu podżeganie do buntu w związku z wprowadzeniem stanu wojennego 3 grudnia. Decyzja ta spotkała się z ostrą krytyką - została uznana za desperacką próbę utrzymania się u władzy w obliczu rosnącego niezadowolenia społecznego.
Pierwsza próba aresztowania Juna, podjęta 3 stycznia, zakończyła się dramatycznym impasem, gdy setki agentów ochrony prezydenta i żołnierzy zablokowały działania śledczych. Od tego czasu biuro śledcze ds. korupcji funkcjonariuszy wysokiego szczebla (CIO) oraz policja zabezpieczyły ponownie wydany nakaz aresztowania.
Prawnicy Juna utrzymują, że nakaz aresztowania Juna pod zarzutem zamachu stanu i nadużycia władzy w związku z ogłoszeniem stanu wojennego jest "bezprawny". Sąd wydał nakaz zatrzymania polityka dwukrotnie - 31 grudnia ub. roku i 7 stycznia.
Żródło: Reuters, BBC
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
INTERIA.PL/PAP