W środę, zanim doszło do ataku zwolenników Trumpa na Kapitol, prezydent, jego syn Donald Trump junior i Giuliani wystąpili przed zgromadzonym przed budynkiem Kongresu tłumem - relacjonują portal Yahoo News, stacja telewizyjna WPIX 11, "New York Magazine" i brytyjski "Independent". Giuliani wezwał do rozstrzygnięcia sporu o to, kto wygrał wybory prezydenckie poprzez walkę. Powtórzył wielokrotnie głoszone przez niego i prezydenta, a odrzucone przez sądy, zarzuty o sfałszowanie wyborów. Dodał, że Trump i on sam są gotowi uznać za stawkę w tej rozgrywce "swoją reputację" i znaleźć dowody na fałszerstwa wyborcze. - Jeśli się mylimy, zrobią z nas głupców - oznajmił. Seria tweetów Gdy kilka godzin później doszło do szturmu zwolenników Trumpa na Kapitol, Giuliani napisał na Twitterze, że napastnicy są "po słusznej stronie prawa i historii". W następnym tweecie dodał: "Do wszystkich tych patriotów, którzy rzucili wyzwanie fałszywym wyborom, POTUS (prezydent) chce abyście WYRAŻALI SWE ZDANIE POKOJOWO". "Naszym celem jest uzyskać uczciwe głosy i zakończyć wyborcze fałszerstwo, zanim stanie się to permanentną praktyką osób umocowanych i mediów, by chronić Partię Demokratyczną" - napisał prawnik prezydenta. Czytaj również: Obama, Clinton i Bush zareagowali Szturm na Kapitol W środę zwolennicy Trumpa wtargnęli do gmachu Kongresu, doprowadzając do wstrzymania posiedzenia amerykańskiego parlamentu. W zamieszkach zginęły cztery osoby. Tłum wdarł się na Kapitol podczas marszu zwolenników Trumpa pod hasłem "Uratujmy Amerykę". Przed atakiem prezydent zachęcał swoich zwolenników, aby "nigdy nie poddawali się" w walce przeciwko sfałszowanym, jego zdaniem, wyborom. W nocy ze środy na czwartek czasu lokalnego burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser ogłosiła, że wprowadzony stan wyjątkowy będzie obowiązywał w amerykańskiej stolicy do 21 stycznia, czyli pierwszego dnia po zaprzysiężeniu na prezydenta zwycięzcy wyborów z 3 listopada 2020 r. demokraty Joe Bidena.