- Wyobraź sobie, że dzwoni do ciebie ktoś, kto przedstawia się jako były policjant ze stanu Massachusetts i prosi o datki, tyle że rozmawiasz nie z osobą, a z głosem wygenerowanym przez sztuczną inteligencję - mówi Interii Wojciech Brzeziński, dziennikarz i wykładowca Collegium Civitas, który przez rok mieszkał w Stanach Zjednoczonych i miał okazję doświadczyć tego, co wkrótce dotrze do Polski. - Taka rozmowa jest jeszcze trochę sztywna, ale sztuczna inteligencja już wchodzi w interakcję - dodaje. Jedna trzecia Amerykanów powyżej 18. roku życia ma do czynienia ze sztuczną inteligencją na co dzień. To 80 milionów ludzi. Niemal połowa, bo 47 procent boi się, że straci przez nią pracę. Podobne obawy według badań YouGov (44 procent) wyrażają Brytyjczycy. Część już widzi, jak ich możliwości na rynku pracy zaczynają się kurczyć. Odpowiedzi zręczniejsze niż te od człowieka "Czy jeszcze mogę w czymś pomóc? - pyta sztuczna inteligencja. Call center obsługiwane przez roboty to już norma w kontaktach klientów z brytyjskimi czy amerykańskimi firmami. W Polsce zmierza to w podobnym kierunku. Klient, który dzwoni lub pisze na czacie, dostaje odpowiedzi od sztucznej inteligencji. - W Stanach Zjednoczonych za rogiem miałem oddział banku, w którym nie było ani jednego człowieka - mówi Wojciech Brzeziński. - Była samoobsługa, a jeśli chciałem rozmowy, mogłem się połączyć poprzez wideo z konsultantem - w przyszłości mogę sobie wyobrazić, że to będzie wygenerowana sztuczna inteligencja - dodaje. Brytyjczycy, którzy pracują w dziale kontaktów z klientami jednej z dużych firm, mają jeszcze inne obawy. Przyznają, że odpowiedzi na listy AI wyglądają tak, jakby pisał je człowiek. Odpowiedź jest bardziej zręczna i inteligentna, krótko mówiąc - lepiej ujęta. Sztuczna inteligencja (AI). Nieudany eksperyment Choć wydawało się, że część zawodów może już się żegnać, eksperymenty temu zaprzeczyły. Portal Cnet parę miesięcy temu postanowił wyrzucić połowę dziennikarzy. Newsy pisane były przy pomocy sztucznej inteligencji. - Gdy ktoś im wytknął "wtopę" w tekście - zrobili audyt i okazało się, że mieli w tekstach poważne błędy merytoryczne. Na 77 tekstów napisanych przez sztuczną inteligencję aż 41 miała mankamenty - opowiada Wojciech Brzeziński. Wielką klapą zakończył się też eksperyment z autonomicznymi taksówkami w Kalifornii. - I tak człowiek musiał kierować zdalnie maszyną, która się zgubiła. Średnio taka taksówka bez kierowcy wymaga korekty przez człowieka mniej więcej po przejechaniu trzech do pięciu mil - mówi Wojciech Brzeziński. Władze stanu odebrały licencję jednej z takich firm. Brytyjski premier też chce, by w ciągu dekady towary oraz ludzie byli przewożeni przez takie pojazdy bez kierowcy. Przykład Kalifornii na razie nie kusi. Joanna Dressler