- Rząd postanowił utworzyć komisję śledczą z pełnią uprawnień w celu zbadania wszystkich kwestii dotyczących domów dla matek i dzieci w całym kraju - poinformował minister ds. dzieci i młodzieży Charles Flanagan. Podkreślił, że "absolutnie kluczową" kwestią jest ustalenie, co działo się w katolickich placówkach, które przyjmowały tysiące młodych, niezamężnych kobiet w ciąży i z dziećmi. Zakresu dochodzenia komisji śledczej jeszcze nie określono, gdyż rząd czeka na wnioski wstępnego międzyresortowego raportu, który ma powstać do 30 czerwca. - Musimy zbadać wysoki współczynnik śmiertelności w tych domach dla matek i dzieci. Musimy zbadać metody pochówku w tych instytucjach - powiedział Flanagan. - Musimy również zbadać kwestie związane z adopcją i okolicznościami sądowymi (tych adopcji) - dodał minister. Decyzja o utworzeniu komisji zapadła kilka dni po tym, gdy Catherine Corless, lokalna historyczka z miasta Tuam w hrabstwie Galway na zachodzie Irlandii, odkryła świadectwa zgonu wskazujące, iż na terenie, gdzie znajdował się zbiornik na nieczystości koło dawnego domu matki i dziecka prowadzonego przez zakonnice, mogą znajdować się szczątki 796 noworodków i małych dzieci.Dzieci zmarły w latach 1925-1961. Przyczyną ich śmierci były niedożywienie i choroby zakaźne, takie jak gruźlica, odra i zapalenie płuc.W zeszłym tygodniu arcybiskup Tuam Michael Neary oświadczył, że jego diecezja jest zszokowana odnalezionymi dokumentami i zasmucona skalą tego, co się stało. Kościół nakazał zgromadzeniu Matki Bożej Wspomożenia Wiernych, które niegdyś prowadziło dom, współpracę w ewentualnym dochodzeniu w sprawie.Dom w Tuamie działał od 1925 r. Zamknięto go w 1961 r., a potem zburzono. Obecnie jest tam osiedle mieszkaniowe. Szkielety dzieci znalazło według "Daily Mail" w latach 70. dwóch nastolatków, którzy odsunęli betonową pokrywę zbiornika. Na miejsce zbiorowego pochówku przyszedł ksiądz i je pobłogosławił. Historia o cmentarzu małych dzieci była znana w okolicy, ale nie podjęto żadnych działań.Corless, która kierowała się usłyszanymi przekazami, po przeszukaniu archiwów odkryła, że około setki dzieci zmarłych w przytułku nie ma na lokalnych cmentarzach. Dom w Tuamie był jedną z kilku takich instytucji w Irlandii, prowadzonych zarówno przez katolickie zgromadzenia, jak i protestantów. We wszystkich śmiertelność była bardzo wysoka. - Śmiertelność noworodków w Irlandii w pierwszej połowie XX wieku należała do najwyższych w Europie. Ale według Corless śmiertelność dzieci w instytucji dobroczynnej w Tuamie była 4-5 razy wyższa od ogólnej - podał brytyjski dziennik "Guardian".