Analiza prawie pięciominutowego filmiku wykonana przez międzynarodową firmę zajmującą się badaniami kryminalistycznymi, która niejednokrotnie współpracowała już z brytyjską policją, dowodzi, że dokonano obróbki nagrania. Przedstawiciel firmy, do którego dotarli dziennikarze "The Times", poprosił o zachowanie anonimowości oraz nieujawnianie nazwy swojego pracodawcy.Zdaniem analityka, na filmie nie widać krwi, choć rzekomy morderca aż sześć razy przesunął nożem po szyi dziennikarza. "Po zbliżeniu można zobaczyć, że nóż miał co najmniej sześć razy przeciąć szyję zakładnika, jednak nie ma śladów krwi, przynajmniej do momentu, gdy obraz zanika" - powiedział. Dodatkowo dźwięki, które wydaje Foley nie pokrywają się z tym, czego można by się w takiej sytuacji spodziewać. Podczas wypowiedzi dziennikarza słuchać także krótki pisk, który sugeruje, że Amerykanin musiał powtórzyć jakąś kwestię. Ekspert, który badał nagranie, powiedział: "Myślę, że scena została odegrana. Według mnie, do faktycznej egzekucji doszło, gdy kamera została wyłączona". Firma badawcza nie wydała jednak jednoznacznej opinii. Podsumowano jedynie: "Nikt nie podważa, że w pewnym momencie doszło do morderstwa". Nagranie wideo umieszczone w zeszłym tygodniu w sieci przez sunnickich dżihadystów z Państwa Islamskiego, którzy opanowali znaczne połacie północnego Iraku i Syrii, ma przedstawiać scenę egzekucji Foleya. Dżihadyści zagrozili też egzekucją kolejnego amerykańskiego dziennikarza, Stevena Sotloffa, który zaginął w Syrii w lipcu 2013 r., jeśli lotnictwo USA nie zaprzestanie ataków na ich pozycje. Dzień po opublikowaniu nagrania dwaj funkcjonariusze rządu USA, którzy zastrzegli sobie anonimowość, oświadczyli, że wideo rzeczywiście ukazuje egzekucję Foleya.