Jak twierdzą działacze organizacji, jedno na sześć zabójstw w Rio de Janeiro jest popełniane przez funkcjonariusza policji. Ofiarami są zazwyczaj młodzi, czarnoskórzy i biedni mieszkańcy faweli, czyli najbiedniejszych dzielnic miasta. Według Amnesty International, fala brutalności policji ma związek z niepisaną "strategią strachu" w fawelach. Ponad 75 procent ofiar zabójstw z rąk policjantów to czarnoskórzy mężczyźni w wieku od 15 do 29 lat. Większość tego typu spraw jest raportowana przez funkcjonariuszy jako "śmierć wynikająca ze stawiania czynnego oporu przez zatrzymanego". W ten sposób policjanci bronią się przed ewentualnymi procesami cywilnymi ze strony rodzin ofiar. Jak jednocześnie zauważa Amnesty International, na 220 dochodzeń przeciwko policjantom, tylko jeden funkcjonariusz został skazany. "Rio de Janeiro to miasto o dwóch twarzach. Z jednej strony mamy blask i splendor, które mają robić wrażenie na obcokrajowcach. Z drugiej strony mamy brutalność policji, która dziesiątkuje poważną część najbiedniejszej społeczności miasta" - komentuje Atila Roque, szef Amnesty International Brazil. Raport został skrytykowany przez władze miasta, w którym - przypomnijmy - w 2016 roku odbędą się Igrzyska Olimpijskie. Resort bezpieczeństwa przekonuje, że rewelacje Amnesty International wprowadzają w błąd. Poza tym w raporcie nie wspomniano o spadku popełnianych przestępstw przy jednoczesnym spadku liczby ofiar policji - aż o 85 procent. Ma to mieć związek z wprowadzeniem oddziałów pacyfikacyjnych w fawelach oraz ograniczeniem stosowania broni palnej. Oficjele zaznaczają, że Brazylia jest krajem, w którym popełnia się najwięcej zabójstw na świecie, a interweniujący policjanci są narażeni na śmierć. W zeszłym roku w Rio de Janeiro zamordowano ponad 100 funkcjonariuszy. (arwr)