Włoski oddział UNHCR zaprosił w poniedziałek przedstawicieli mediów do rzymskiego audytorium Parco della Musica, gdzie trwa międzynarodowy festiwal filmowy, by przedstawić nową inicjatywę zbiórki pieniędzy na fundusz tego biura Organizacji Narodów Zjednoczonych. Chodzi o zachęcenie Włochów, by przy pomocy SMS-ów przekazywali kwoty od 2 do 5 euro. Choć reporterzy zostali uprzedzeni o tym, że spotkanie będzie miało nietypowy przebieg i przekonają się, co to znaczy być uchodźcą, dla wielu było to bardzo silne przeżycie. Gdy słowa powitania wygłosiła rzeczniczka włoskiej filii UNHCR Laura Boldrini, na sali zrobiło się ciemno i wpadli do niej żołnierze w kominiarkach. Jeden z nich przystawił rzeczniczce pistolet do szyi. Zaczął krzyczeć do dziennikarzy, że konferencje prasowe są zabronione bez zgody władz. Mężczyźni w mundurach siłą wyprowadzali osoby grające w inscenizacji, a reporterów - legitymowali mówiąc do nich obraźliwe słowa. Podczas tego poruszającego happeningu dziennikarze mieli przekonać się, jak traktowani są uchodźcy w niektórych krajach i jak brutalnym praktykom są poddawani. Na "granicy" sprawdzono im dokumenty i przeszukano ich. Następnie reporterzy zostali zaprowadzeni do urządzonego obok "obozu" dla uciekinierów. "Staliśmy się uchodźcami. To było pół godziny fikcji, która dla milionów ludzi jest rzeczywistością" - podsumowała obecna na konferencji wysłanniczka dziennika "La Repubblica" Katia Riccardi. Na stronie internetowej rzymskiej gazety można obejrzeć film z konferencji prasowej, jakiej w Wiecznym Mieście nie było nigdy wcześniej.