Szczegóły zeznań, złożonych przez kobietę, której nazwiska nie ujawniono, w marcu tego roku ujawniła w poniedziałek włoska agencja prasowa Agi, a za nią podały je wszystkie włoskie gazety w swych wydaniach internetowych. Porwanie Emanueli Orlandi jest jedną z największych zagadek kryminalnych w dziejach współczesnych Włoch. 15-letnia dziewczyna, mieszkająca z rodziną na terenie Watykanu, zniknęła w biały dzień w centrum Rzymu i nigdy nie została znaleziona. Porwanie to łączono z zamachem na Jana Pawła II na Placu świętego Piotra 13 maja 1981 roku ze względu na żądanie, jakie pojawiło się wówczas od domniemanych porywaczy, domagających się uwolnienia tureckiego zamachowca Mehmeta Alego Agcy. O powiązaniu obu tych spraw przekonanych było zawsze kilku sędziów śledczych, prowadzących dochodzenie w sprawie zamachu na papieża. Po tym, jak niedzielna prasa poinformowała o nowym wątku, związanym z udziałem gangu w tym przestępstwie, całkowicie wykluczającym jakikolwiek związek ze strzałami na Placu świętego Piotra, dzień później ujawniono szczegóły zeznań kobiety, powiązanej z rzymskim gangiem Banda della Magliana. Była to kryminalna organizacja, utworzona pod koniec lat 70. zeszłego wieku z różnych grup przestępczych, związanych z kamorrą, masonerią i wywrotowymi prawicowymi bojówkami. Według kobiety to ten cieszący się ponurą sławą, siejący postrach gang porwał Emanuelę Orlandi na polecenie arcybiskupa Marcinkusa. Zmarły w 2006 roku hierarcha był jedną z najbardziej tajemniczych postaci w Watykanie. Marcinkusowi, urodzonemu w USA synowi litewskiego imigranta, zarzucano w latach 80., że jako szef watykańskiego banku prowadził nielegalne operacje finansowe, nie mające nic wspólnego z działalnością Stolicy Apostolskiej. Arcybiskupa oskarżano o to, że jego działania, między innymi defraudacja 3 miliardów dolarów, przyczyniły się do krachu wielkiego włoskiego banku Ambrosiano w 1982 roku . Kobieta, ujawniająca obecnie szczegóły przestępczej działalności gangu, powiedziała prokuratorowi, że o motywach uprowadzenia wie tylko to, że stał za tym arcybiskup Marcinkus i - jak mówi - być może "jeszcze ktoś wyżej" . Według jej słów uprowadzenie to miało być "sygnałem dla kogoś nad nimi". Kobieta, nazywana przez włoskie media "superświadkiem", twierdzi, że poznała osobiście arcybiskupa Marcinkusa. Ponadto według jej informacji gangster, z którym była związana, prowadził interesy z szefem watykańskiego banku , bo - jak utrzymuje - "lokował on na zagranicznym rynku pieniądze, pochodzące z porwań". Przestępca miał mu zanosić wielkie torby z pieniędzmi. W pewnym momencie zeznań - relacjonuje agencja Agi - kobieta wyraziła przypuszczenie, że powodem porwania Emanueli Orlandi była "wojna o władzę", ale nie wyjaśniła tej hipotezy, wielokrotnie powtarzając nazwisko arcybiskupa Marcinkusa. Włoskie gazety w swych wydaniach internetowych podają, że rodzina Emanueli Orlandi nie wierzy w to, by watykański hierarcha mógł być zamieszany w uprowadzenie dziewczyny. Media informują, że wszystko wskazuje na to, że prokuratura zaczyna ponownie prowadzić intensywne dochodzenie w sprawie tego najbardziej zagadkowego porwania we Włoszech. Śledczy sprawdzą wiarygodność kobiety i wskazanego przez nią tropu.