Kilka godzin po incydencie Barack Obama zadzwonił do prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja wyrażając głębokie ubolewanie, przekazując kondolencje i obiecując ukaranie winnych. To samo zrobił sekretarz obrony Leon Panetta. Rzecznik Pentagonu kapitan John Kirby przyznaje, że sprawa jest bardzo poważna. - Jest jasne, że to było działanie pojedynczego żołnierza, a jego motywów na razie nie rozumiemy. Na ten tragiczny incydent zasadniczy wpływ mają warunki, w jakich nasze wojska prowadzą swoją misję - powiedział Kirby. Zemsta! Talibowie w Afganistanie poprzysięgli zemstę za zabicie w niedzielę przez żołnierza USA 16 cywilów w prowincji Kandahar na południu kraju. Talibscy rebelianci zagrozili podwojeniem ataków przeciwko - jak to określili - "dzikim Amerykanom, chorym psychicznie". Amerykański żołnierz został w niedzielę aresztowany po tym, jak otworzył ogień do cywilów; wśród 16 zabitych jest dziewięcioro dzieci i trzy kobiety, około 30 osób zostało rannych. Według świadków, napastnik był pijany. Talibowie "pomszczą każdego męczennika brutalnie zabitego przez najeźdźców" - napisano na stronie internetowej islamskich rebeliantów. - Większość zabitych to niewinne dzieci, kobiety i starcy, na których mordu dokonali barbarzyńcy-Amerykanie". Żołnierz, który w pojedynkę dokonał ataku, jest przetrzymywany w bazie NATO, a śledztwo w jego sprawie prowadzą siły amerykańskie we współpracy z władzami afgańskimi. Rekrutują szaleńców W USA zarówno Republikanie jak i Demokraci wskazali na stres, jakiego doświadczają żołnierze po latach walk i ponownie zaapelowali o wycofanie się z tego kraju do końca 2014 r., jeśli nie wcześniej. "Amerykańscy terroryści bronią osoby, która dokonała tej nieludzkiej zbrodni, udając (...), że jest to ktoś chory psychicznie. Jeśli autorzy tej masakry rzeczywiście byliby chorzy psychicznie, to mamy do czynienia z nowym pogwałceniem zasad moralnych w armii amerykańskiej, rekrutującej do służby w Afganistanie szaleńców, którzy bez zastanowienia mierzą z broni do bezbronnych Afgańczyków" - czytamy w komunikacie talibów. Szokujące wydarzenie W niedzielę ok. godz. 3 nad ranem amerykański sierżant miał oddalić się o 450 metrów od swojej bazy w południowym Kandaharze i otworzyć ogień do śpiących wieśniaków. 11 osób zostało zabitych w jednym domu, cztery w drugim, a jedna w trzecim - w dwóch różnych wioskach. Żołnierz strzelał na oślep. Prezydent Barack Obama nazwał napaść "tragicznym i szokującym" wydarzeniem, które - jak podkreślił - nie ma nic wspólnego z charakterem amerykańskiej armii. Mówił też o "głębokim szacunku USA dla Afgańczyków i więziach łączących oba kraje". Będzie odwet? Ambasada USA w Kabulu ostrzegła, że w kraju może dojść do antyamerykańskich akcji odwetowych. Niepokój Amerykanów wynika z faktu, że był to kolejny incydent, który wywołał oburzenie Afgańczyków. W styczniu żołnierze USA spalili półtora tysiąca książek, wśród których były egzemplarze Koranu. Wcześniej w internecie pojawił się film, na którym kilku amerykańskich żołnierzy oddawało mocz na ciała zabitych bojowników. Biały Dom obawia się, że te zdarzenia mogą doprowadzić do fiaska negocjacji z talibami, jakie toczą się obecnie w Afganistanie. zafganistanu.pl - dziennikarz INTERIA.PL w Afganistanie Forum: Dzicy Amerykanie w Afganistanie