Sześciu żołnierzy z brygady dowodzonej przez generała Edwarda Gruszkę wróci do domu z powodu szoku, jakiego doznali podczas ciężkich starć z bojówkami Muktady al-Sadra w Karbali. Żołnierze przyznają w rozmowie z Przemysławem Marcem z RMF, że choć spodziewali się, iż w Iraku będzie ciężko, to nie przypuszczali, że aż tak bardzo. - Gdy zaatakowali nas ludzie al-Sadra, nie mieliśmy czasu nawet na sen - opowiada jeden z polskich żołnierzy. - Jest nas za mało, żeby można było rotacyjnie się wymieniać się i bronić. Ich dowódca powiedział, że wśród osób, które wrócą do kraju, są nie tylko Polacy, ale też żołnierze z innych krajów, tworzących jego brygadę. - W sytuacji potężnego stresu, walki, różni ludzie reagują rozmaicie. Kilku z nich doznało szoku psychicznego. Psychiatrzy i psychologowie zdiagnozowali u nich stres pola walki. Dla bezpieczeństwa tych żołnierzy i ich kolegów, zostaną oni przetransportowani do domów - powiedział dowódca. Żołnierze, którzy wracają do swoich krajów, brali udział w obronie siedziby lokalnych władz i więzienia. Według Gruszki, ocalili wówczas życie wielu irackich policjantów. Jak mówił wczoraj w Obozie Babilon gen. Gruszka, w najtrudniejszych dniach jego żołnierze sypiali po kilka godzin na dobę, albo wcale. Po kilkudniowych ciężkich walkach, które rozpoczęły się blisko dwa tygodnie temu w miastach strefy środkowo-południowej Iraku, teraz sytuacja nieco się uspokoiła. W Krabali - w ocenie Gruszki - da się ciągle odczuć napięcie, choć ataki nie są tak częste i tak intensywne, jak jeszcze przed kilkoma dniami. O ile jeszcze tydzień temu siły koalicyjne w Karbali były atakowane przez kilkusetosobowe grupy sadrystów, to teraz zwolennicy Sadra tworzą kilku-, kilkunastoosobowe grupy, które uaktywniają się przede wszystkim nocami i ostrzeliwują siły koalicji z granatników przeciwpancernych, moździerzy i karabinów, organizują zasadzki. Na przykład wczoraj zwolennicy al-Sadra zaatakowali policyjny patrol, chowając się za grupą kobiet i dzieci. - Policjanci nie mogli odpowiedzieć ogniem. Zginęło dwóch z nich, jeden został ranny. Napastnicy schowali się w meczecie - powiedział Gruszka. Z Iraku napływają także informacje o fiasku rozmów w Nadżafie. Negocjacje między siłami koalicji a bojówkami Muktady al-Sadra załamały się, a rzecznik szyickiego przywódcy spodziewa się w każdej chwili amerykańskiego ataku na miasto. Komentatorzy ostrzegają, że jeżeli Amerykanie wejdą do Nadżafu, dojść może do bardzo poważnych starć. Zobacz też: IRAK - raport specjalny