Małżeństwo i ich nastoletni syn zostali zabici podczas w nocy w swoim domu, w bogatej dzielnicy miasta Manheim. Amerykanie są wstrząśnięci, FBI szuka sprawców - na razie bezskutecznie. Władze zwracają się do obywateli o pomoc w odnalezienia sprawców zbrodni. Proszą również mieszkańców Pennsylwanii o zamykanie na noc drzwi i okien. Mieszkańcy są wystraszeni. - Podejrzany musi być w okolicy - mówi szef lokalnej policji - Neil J. Harkins. Zamordowani to Thomas Alan Haines, 50 l., Lisa Ann Haines, 47 l., oraz ich piętnastoletni syn Kevin. Przeżyła jedynie ich 20. letnia córka, Margaret, która z telefonu sąsiadów wezwała policję. Margaret obudziła się w środku nocy z powodu hałasu. Kiedy zeszła ze swego pokoju na dół, zobaczyła swego ojca leżącego na łóżku i matkę, siedzącą obok niego. Pani Haines cicho powiedziała córce, żeby biegła po pomoc. Nie wiadomo, czy pan Haines był już wtedy martwy, czy jedynie nieprzytomny. Margaret nie widziała napastników. Margaret pobiegła do sąsiadów, skąd wezwała policję. Policja przybyła około pięć minut po wezwaniu. W domu znaleziono zwłoki całej rodziny - państwo Haines leżeli w salonie, ich syn - w korytarzu na piętrze. Autopsja wykazała, że cała trójka zginęła od ran kłutych. - Kto to, do cholery, zrobił? - Mówi koroner Lancester County, Gary Kirchner. - To przecież taka dobra dzielnica! Policjne patrole z psami przeszukały dzielnicę, zabójców - czy zabójcy - poszukiwano też za pomcą helikopterów. Jak na razie nie odleziono ani jednego śladu. Sąsiedzi państwa Haines i mieszkańcy Manhaim nie ukrywają swojego przerażenia.