Pisze o tym tygodnik "Scotland on Sunday", powołując się na najnowsze dane z rejestrów urzędów stanu cywilnego (the General Registers of Scotland). Dzięki przyjazdowi do Szkocji około 52 tys. imigrantów z nowych krajów UE po 1 maja 2004 roku (dane brytyjskiego MSW), a także osiedlaniu się w Szkocji mieszkańców z innych części Zjednoczonego Królestwa, liczba ludności w Szkocji jest na najwyższym poziomie od 25 lat. Wcześniej rząd Szkocji ogłosił, że w szkockich szkołach uczy się 3 347 uczniów, których pierwszym językiem jest polski. Z danych urzędów stanu cywilnego wynika, że liczba urodzin w 2007 roku wzrosła piąty rok z rzędu i po raz pierwszy od 10 lat przewyższyła liczbę zgonów. Oznacza to, że wcześniejsze prognozy, które sugerowały spadek liczby ludności poniżej progu 5 mln, zapewne się nie sprawdzą. W 2004 roku ówczesny premier Szkocji Jack McConnell wyraził opinię, że "w Szkocji wybuchnie demograficzna bomba z opóźnionym zapłonem". Perspektywę spadku liczby ludności poniżej progu 5 mln uznał za realną i nazwał ją "największym zagrożeniem dla kraju". McConnell zainaugurował inicjatywę mającą na celu przyciągnięcie do Szkocji wykwalifikowanych imigrantów m.in. z nowych krajów UE. W Szkocji żyje obecnie 5,14 mln ludzi. Do połowy 2007 roku w ujęciu rocznym ich liczba przyrosła o 27,3 tys., co jest najwyższym poziomem od 1983 roku. Od tego czasu 63 tys. Szkotów wyemigrowało, ale jednocześnie Szkocja przyciągnęła 90 tys. osób, które przemieściły się w ramach Zjednoczonego Królestwa lub przyjechały z innych krajów.