Szijjarto powiedział węgierskim dziennikarzom, że chociaż stało się jasne, iż migrację można powstrzymać nie tylko na lądzie, ale też na Morzu Śródziemnym, to Bruksela i niektóre państwa zachodnie Unii stale i otwarcie wspierają przemyt ludzi i zachęcają do niego. Według ministra ich celem jest spowodowanie, by do Europy przybyło jak najwięcej imigrantów. Zdaniem Szijjarto siły organizujące migrację znów przypuściły atak, a wspierające je państwa UE otwarcie stanęły po stronie przemytników. Widać, że na Morzu Śródziemnym trwa organizowany międzynarodowo i wspierany narzędziami politycznymi przemyt ludzi - wskazał. W jego ocenie wspieranie organizacji pozarządowych prowadzących działalność związaną z przemytem ludzi spowoduje, że w kierunku Europy ruszą nowe fale migracji. To zaś będzie dobrym pretekstem, by powrócić do koncepcji mechanizmu obowiązkowego podziału migrantów między państwa członkowskie na zasadzie kwot. Według Szijjarto kraje, które chcą podzielić między siebie migrantów przybyłych do Europy, "igrają z ogniem", gdyż wystawiają na niebezpieczeństwo "europejskość, przyszłość, kulturę i tożsamość Europy". Szijjarto przedstawił możliwe dwa rozwiązania dla Europy: zająć stronę przemytników albo podzielić pogląd ministra spraw wewnętrznych Włoch Matteo Salviniego i władz Węgier, że na teren Europy powinno móc się dostawać tylko legalnie. Kandydatka na szefową KE Ursula von der Leyen w listach do europosłów zapowiedziała nowe otwarcie w sprawie migracji, włącznie z odnowioną reformą rozporządzenia dublińskiego. "Potrzebujemy nowego sposobu dzielenia obciążeń" - napisała. Nie podała szczegółów, ale wskazała, że Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej (Frontex) powinna mieć 10 tys. funkcjonariuszy już w 2024 roku. Obecny plan przewiduje, że stanie się to w 2027 roku. Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)