Szewardnadze, który zyskał światową sławę za swą rolę w zakończeniu "zimnej wojny", gdy był ministrem spraw zagranicznych u boku Michaiła Gorbaczowa, powiedział w wywiadzie dla agencji AP, że opozycja domagająca się ustąpienia prezydenta, jest bardzo silna. - Opozycja jest bardzo zorganizowana, bardzo silna. Nigdy nie mieliśmy tak mocnej opozycji w Gruzji - podkreślił. - Gdybym był na miejscu Saakaszwilego, zrezygnowałbym - powiedział. Ostrzegł, że wypadki mogą wymknąć się spod kontroli. - Sytuacja w Gruzji jest obecnie bardzo napięta, powiedziałbym nawet, że katastrofalna - ocenił. Szewardnadze przypomniał, że sam ustąpił ze stanowiska w 2003 roku, aby uniknąć rozlewu krwi w czasie masowych protestów, tzw. różanej rewolucji. - Miałem dwa wyjścia: jedno - krwawe, drugie - rezygnacja. Wybrałem to drugie - dodał. Protesty wyniosły prozachodniego Saakaszwilego do władzy, lecz jego popularność znacznie spadła, gdy w sierpniu ubiegłego roku wdał się w krótką wojnę z Rosją o Osetię Południową. Od ponad miesiąca trwają w Tbilisi uliczne demonstracje opozycji domagającej się ustąpienia prezydenta, lecz ten stale odmawia. Poniedziałkowe rozmowy między Saakaszwilim i czwórką najbardziej znanych opozycjonistów zakończyły się bez rezultatów. Saakaszwili, który po raz kolejny odrzucił apel opozycji, by zrezygnował z urzędu, zapowiedział, że jest gotów podzielić się z władzą.