Szefowie wielkich firm protestują przeciwko dekretowi Trumpa
Szefowie największych firm, zwłaszcza z branży technologicznej, wyrażają zaniepokojenie po podpisaniu przed Donalda Trumpa dekretu zakazującego przyjmowania przez USA obywateli z siedmiu krajów, gdzie większość stanowią muzułmanie. Zwracają uwagę, że decyzja nowego prezydenta USA bezpośrednio dotyka ich pracowników.
Wśród osób, które skrytykowały dekret prezydenta znaleźli się m.in. Mark Zuckerberg (Facebook), Tim Cook (Apple), Sundar Piichal (Google), Travis Kalanick (Uber), Satya Nadella (Microsoft) czy Drew Houston (Dropbox).
Uznali oni decyzję Donalda Trumpa nie tylko za dyskryminującą osoby pochodzące z krajów muzułmańskich, ale również szkodliwą dla wzrostu gospodarczego i technologicznego oraz dla ich potrzeb kadrowych.
"Apple nie będzie istnieć bez imigracji, nie mówiąc już o rozwoju i innowacyjności" - napisał w mailu do pracowników Tim Cook, CEO Apple. "Słyszałem od wielu z was, że jesteście głęboko zaniepokojeni wydanym wczoraj dekretem ograniczającym imigrację z siedmiu muzułmańskich krajów. Podzielam wasze obawy. To nie jest polityka, którą wspieramy..." - czytamy w mailu, cytowanym przez ABC News.
Cook zapowiedział, że będzie rozmawiał z Białym Domem, by wyjaśnić "negatywny wpływ (decyzji - red.) na współpracowników i firmę". Poinformował też, że w Apple są pracownicy, których dekret dotknął bezpośrednio. Dodał, że firma jest z nimi w stałym kontakcie i zrobi wszystko, aby ich wspierać.
Również Sundar Pichai z Google'a zwraca uwagę na wpływ dekretu na pracowników jego firmy. "Jesteśmy zaniepokojeni dekretem i innymi propozycjami, które mogłyby nakładać ograniczenia na pracowników Google i ich rodziny, lub które mogłyby stworzyć przeszkody w przenoszeniu wielkiego talentu do USA" - napisał w mailu do pracowników, cytowanym przez "The Wall Street Journal". "To przykre widzieć osobiste koszty tego dekretu u naszych kolegów" - podkreślił.
Zdaniem prezesa Ubera Travisa Kalanick'a, zakaz przyjmowania obywateli z siedmiu krajów muzułmańskich jest sprzeczny z amerykańskimi wartościami. "Pozwolenie ludziom z całego świata na przybycie tutaj i uczynienie z Ameryki ich domu stanowiło w dużej mierze politykę Stanów Zjednoczonych od momentu powstania państwa" - przypomina. "Zakaz będzie miał wpływ na wielu niewinnych ludzi. To problem, który poruszę w najbliższy piątek, kiedy udam się do Waszyngtonu na pierwsze spotkanie biznesowej grupy doradczej Donalda Trumpa" - zapowiedział.
Z kolei twórca Facebook'a Mark Zuckerberg napisał, że jest "zaniepokojony" decyzjami Trumpa. "Musimy utrzymać bezpieczeństwo w kraju, ale powinniśmy to zrobić przez skupienie się na ludziach, którzy faktycznie stwarzają zagrożenie" - uważa.
Do decyzji Trumpa odniósł się także Twitter.