- Krytyka pod adresem Berlina jest małostkowa i tylko częściowo słuszna - powiedziała Bonino. Jak podkreśliła, głównym problemem Włoch jest ogromne zadłużenie państwa, a obsługa długu kosztuje budżet 90 mld euro rocznie. - Za ten stan rzeczy odpowiedzialność ponosimy my, Włosi, a nie Europa czy Niemcy - powiedziała Bonino. Wyjaśniła, że jej kraj musi niezależnie od stanowiska UE zreformować infrastrukturę, rynek pracy, system prywatyzacji i wymiar sprawiedliwości. - Kto przerzuca odpowiedzialność za te projekty na Niemcy, ten nie tylko mówi nieprawdę, ale w dodatku postępuje niesprawiedliwie - powiedziała szefowa włoskiej dyplomacji. Bonino przyznała, że Niemcy i Włosi "oddalają się od siebie". Jej zdaniem alienacja spowodowana jest traktowaniem Niemiec przez włoskich polityków jak kozła ofiarnego, co jest skuteczne. - Musimy to zmienić - zauważyła Bonino. - Włoska gospodarka nie rośnie od 10 lat, ale winy za to nie ponoszą jakieś złe siły zagranicą - powiedziała szefowa MSZ. Bonino zastrzegła, że porządkowanie finansów nie powinno być "celem samym w sobie". Podejmujemy konieczne wysiłki, teraz nadszedł właściwy moment, by więcej inwestować - wyjaśniła, wymieniając w tym kontekście projekty infrastrukturalne, takie jak linie kolejowe lub gazociągi. "Są ogromne problemy, za które odpowiadają Włosi czy Grecy. Ale są też szanse, które powinna tworzyć Europa" - czytamy w wywiadzie. Zdaniem Bonino uwspólnotowienie długów i wprowadzenie euroobligacji sprawiłoby, że Europa stałaby się bardziej atrakcyjna dla mieszkańców Europy. "Obecnie te projekty są jednak nie do zrealizowania" - oceniła włoska polityk. "Europa walczy teraz z problemami, jednak powrót do państw narodowych byłby dramatycznym złudzeniem - ostrzegła Bonino. - Pokolenie naszych ojców doświadczyło na własnej skórze, czym jest nacjonalizm. Jestem za Europa federalną z przyczyn pragmatycznych, nie ideologicznych" - powiedziała. Potwierdziła, że dąży do europejskiego państwa federalnego, a nie Europy kierowanej przez rządy państw narodowych.