Przed południem odbyło się ponad 1,5 godzinne spotkanie prezydenta i premiera w sprawie poniedziałkowego szczytu. - Wszystkie kwestie istotne dla powodzenia misji, jaką polska ma do wypełnienia w Brukseli zostały ustalone - powiedział Kownacki na briefingu prasowym. Wylot obu polityków na szczyt zaplanowano na poniedziałkowe przedpołudnie z Gdańska. - Cała delegacja będzie lecieć wspólnie z Gdańska: pan prezydent Kaczyński jako przewodniczący, pan premier i minister spraw zagranicznych. Co do tego, nie było żadnych wątpliwości - podkreślił Kownacki. Jak zapowiedział, na szczycie UE będzie jednolite stanowisko Polski. - Nie ma żadnego ryzyka, że będzie jakiś dwugłos - oświadczył. Jak ocenił, stanowisko Polski będzie "stanowcze". Wiceszef prezydenckiej Kancelarii podkreślił, że "nie ma wątpliwości", iż polskiej delegacji na szczycie przewodniczy prezydent. - Oczywiste w świetle konstytucji jest, że najwyższym przedstawicielem Rzeczpospolitej Polskiej jest prezydent - powiedział. Według Kownackiego, w kwestii tego, kto przewodniczy polskiej delegacji wątpliwości być nie może i nie ma. Wyraził zdziwienie, że w mediach "pokazywały się jakieś inne rzekome wypowiedzi" szefa gabinetu politycznego premiera Sławomira Nowaka. - Nie wyobrażam sobie, aby minister w rządzie i człowiek dorosły mógł co innego mówić, więc na pewno są to jakieś nieporozumienia i przekłamania, to tylko jakaś postać z kreskówki mogłaby coś takiego mówić, więc na pewno nic takiego nie miało miejsca - powiedział Kownacki. O tym, iż premier będzie szefem polskiej delegacji szczyt UE i że to on będzie przedstawiał nasze stanowisko na spotkaniu przywódców Unii mówił w piątek w Radiu Zet Sławomir Nowak. Minister mówił też o tym, że o zaproszenie na szczyt zabiegała Kancelaria Prezydenta. - To jest niespotykana sytuacja, w której ktoś się dobija, podskakuje na scenie politycznej, krzyczy "mnie weźcie", jak w "Shreku", "mnie weźcie", "mnie wybierz", "mnie weźcie" na wyjazd do Brukseli - mówił Nowak. - To mi się w głowie nie mieści, żeby już nie mówię minister, ale dorosły człowiek, coś takiego mógł mówić - mówił Kownacki. Odnosząc się do zaproszenia na szczyt, minister podkreślił, że "w krajach, gdzie istnieje tzw. kohabitacja zaproszenia (na szczyt) otrzymuje prezydent i premier". Jak dodał, tak było też w przypadku tego szczytu. Wiceszef prezydenckiej Kancelarii podkreślał, że Unia w sprawie Gruzji musi mówić jednym głosem, podkreślać jej integralność terytorialną oraz konieczność udzielenia pomocy humanitarnej.