Polsce i Hiszpanii zarzucił , że są "w tyle" w kwestii wysłania dodatkowych żołnierzy do Afganistanu. W wywiadzie Frattini zapewnił jednocześnie, że Włochy nie chcą dążyć do publicznej konfrontacji z Moskwą, ale będą prowadzić politykę "perswazji". Szef dyplomacji pytany, czy zaprzyjaźniony z władzami Rosji włoski rząd nie powinien wypowiedzieć się w takich sprawach, jak uniewinnienie zabójców dziennikarki Anny Politkowskiej i zarzutów łamania praw człowieka, odparł : "rosyjscy rozmówcy rozumują w sposób formalnie poprawny w sprawie niezależności ich sądów i na to trudno odpowiedzieć". "Kiedy Berlusconi rozmawia z Putinem, mówi do niego jak do prawdziwego przyjaciela , a zatem wyraża swoje zaniepokojenie. Sam to osobiście słyszałem" - zapewnił szef włoskiego MSZ. Zauważył następnie: "Różnica polega na tym, że my nie chcemy stwarzać publicznego antagonizmu, bo publiczne umieszczanie Rosji na indeksie nie rozwiąże problemu". "Będziemy kontynuować akcję perswazji i przekonywania , ale bez rozgłosu , bo to przyniosłoby efekt odwrotny od zamierzonego" - oświadczył Frattini. Odnosząc się do planów wysłania do Afganistanu dodatkowych 200- 250 żołnierzy i odpowiadając zarazem na pytanie, czy to "wystarczy NATO i Stanom Zjednoczonym", Frattini stwierdził : "to inne państwa europejskie są spóźnione, nie my". "Wystarczy popatrzeć na liczby, mógłbym wymienić Hiszpanię czy Polskę" - dodał szef MSZ. Na pytanie, czy obecny kryzys gospodarczy doprowadzi do rozpadu europejskiej jedności, odpowiedział: "Europa może zostać zburzona zarówno przez protekcjonizm, jak i przez zniszczenie rynku wewnętrznego". Należy zdaniem ministra Franco Frattiniego zwalczać oba te zjawiska, a także wypracować "europejską spójność" wobec "tych dwóch zagrożeń".