Nazywając antypolskie akcje Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) ludobójstwem, polski Sejm "popełnił błąd polityczny, prawny i historyczny" - napisał Wiatrowycz w czwartek na stronie Radia Swoboda oraz w gazecie internetowej "Ukrainska Prawda". Szef IPN w Kijowie zaapelował, by Rada Najwyższa Ukrainy nie powtórzyła "błędu" polskich posłów. - Takim samym błędem będzie próba nazwania (przez ukraiński parlament) antyukraińskich działań Armii Krajowej ludobójstwem. Taka ocena faktycznie potwierdzi racje polskich polityków, bo przecież akcje ukraińskiego i polskiego podziemia w latach drugiej wojny światowej były w rzeczywistości symetryczne; uznając działania AK za ludobójstwo uznamy za nie także działania UPA - wyjaśnił. Wiatrowycz ocenił, że uchwała Sejmu w sprawie Wołynia "to krok ku rozmyciu" wyjątkowego znaczenia pojęcia "ludobójstwo". - Kierując się logiką polskich polityków za ludobójstwo można uznać tysiące zbrodni wojennych z lat drugiej wojny światowej i okresu powojennego. Za tymi tysiącami stopniowo znikną czy też rozmyją się tak niezwykłe dla okrutnego XX wieku zbrodnie jak Wielki Głód (na Ukrainie) i Holokaust - podkreślił. Zdaniem prezesa ukraińskiego IPN parlament w Kijowie powinien zareagować na decyzję Sejmu, jednak ta reakcja w żadnym razie nie powinna dotyczyć przeszłości. "To szkodzi zrozumieniu przeszłości" - Dokonywane przez parlamentarzystów oceny wydarzeń historycznych, szczególnie tych, które są niewystarczająco zbadane przez historyków, szkodzą tak zrozumieniu przeszłości, jak i czasów współczesnych. Rada Najwyższa Ukrainy powinna ocenić wyłącznie uchwałę Sejmu, ocenić działania polskich polityków i wskazać możliwe następstwa ich decyzji dla przyszłości - oświadczył. Wiatrowycz odniósł się do spotkania prezydentów Polski i Ukrainy 24 sierpnia w Kijowie, na którym - jak podkreślił - mówiono przede wszystkim o przyszłości. "Andrzej Duda zaznaczył nawet, że wspólnym wysiłkiem Ukraina i Polska będą starały się, by dialog historyczny między Ukrainą i Polską był bardziej produktywny" - napisał. Prezes IPN przypomniał, że w ubiegłym roku, po wieloletniej przerwie, wznowiono działalność polsko-ukraińskiego forum historyków, w którym zasiadają najlepsi specjaliści do spraw konfliktu między dwoma narodami w czasach drugiej wojny światowej. "Dyskusje między historykami bywają zacięte i z całą pewnością nadal takie będą. Ale nawet najgorętsze sprzeczki wokół przeszłości są drogą do porozumienia. Dyskusje o przeszłości z udziałem polityków stanowią zagrożenie dla przyjaznych relacji (między narodami) zarówno dziś, jak i w przyszłości" - podsumował Wołodymyr Wiatrowycz. W odpowiedzi na lipcową uchwałę Sejmu w sprawie Wołynia na początku sierpnia w Radzie Najwyższej zarejestrowano projekt rezolucji upamiętniającej "ofiary ludobójstwa dokonanego przez państwo polskie na Ukraińcach w latach 1919-1951". Jej autorem jest niezrzeszony deputowany Ołeh Musij. We wtorek grupa ukraińskich intelektualistów i polityków, w tym były prezydent Leonid Krawczuk, zwróciła się do parlamentu w Kijowie z apelem o ustanowienie aż trzech dni pamięci - jak to określono - ofiar polskich zbrodni przeciwko Ukraińcom. Trzy daty upamiętniające ofiary konfliktu ukraińsko-polskiego? W ich petycji zaproponowano, by parlament ogłosił trzy daty upamiętniające ofiary konfliktu ukraińsko-polskiego: 23 września jako "Dzień (pamięci) polskich represji wobec autochtonicznej ludności ukraińskiej Galicji", 25 grudnia jako "Dzień pamięci ludobójczego wyniszczenia przez polskie podziemie autochtonicznie ukraińskiej ludności na odwiecznie ukraińskich ziemiach" oraz 25 kwietnia jako "Dzień pamięci Ukraińców, którzy padli ofiarą przymusowej deportacji, dokonanej przez państwo polskie". Komentując apel grupy ukraińskich intelektualistów i polityków, szef sejmowej komisji łączności z Polakami za granicą Michał Dworczyk (PiS) powiedział we wtorek, że wielu ukraińskich polityków walczy nie o prawdę, lecz o zyski polityczne; postrzegają relacje z Polską jako konfrontację. Dworczyk nawiązał do wywiadu, którego udzielił deputowany do parlamentu Ukrainy Jurij Szuchewycz, który - jak zaznaczył Dworczyk - "pokazuje prawdziwą twarz nacjonalizmu ukraińskiego, polityków, którzy są ukraińskimi nacjonalistami i są niechętnie nastawieni do Polski". "Walka jest nie o prawdę, a o zyski polityczne" Szuchewycz w wywiadzie zamieszczonym w ostatnim "Magazynie Świątecznym" "Gazety Wyborczej" stwierdził m.in.: "Nie można być prawdziwym ukraińskim patriotą, odrzucając Banderę. OUN był jedynym prawdziwie niepodległościowym niezależnym nurtem politycznym, dla którego wolność Ukrainy była wartością najwyższą, i jest to rzecz niepodlegająca dyskusji". Powiedział też: "Towarzysze mojego ojca z UPA często mi opowiadali, że gdy oni walczyli z Sowietami albo Niemcami, to AK tylko czekała, żeby zadać im cios od tyłu". Jak zaznaczył Dworczyk, wielu polityków na Ukrainie widzi relacje z Polską jako "rodzaj konfrontacji". - Walka jest nie o prawdę, a o zyski polityczne - dodał. - Ten apel jest kontynuacją takich działań. Pan prezydent Krawczuk, który do niedawna podpisywał różnego rodzaju apele o pojednanie, pokazuje również swoją prawdziwą twarz, udowadniając, że poprzednie działania były rodzajem obłudy i gry politycznej obliczonej na partykularne polityczne interesy - powiedział Dworczyk.