Jak podał w komunikacie, ministrowie Bogdan Klich oraz Jacek Cichocki "z uwagi na ograniczenia wynikające z ustawy o ochronie informacji niejawnych, nie udzielają żadnych informacji na temat rzeczywistych, jak i domniemywanych przez media, czynności służbowych podejmowanych przez SKW". Podkreślił jednocześnie, że działania SKW są zgodne z prawem. Resort przypomina, że zgodnie z ustawą o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego z czerwca 2006 r. do zadań SKW (w myśl art. 5) należy m.in. rozpoznawanie, zapobieganie oraz wykrywanie przestępstw popełnianych przez żołnierzy pełniących czynną służbę wojskową, funkcjonariuszy SKW i SWW, pracowników Sił Zbrojnych oraz innych jednostek organizacyjnych MON, a także rozpoznawanie i wykrywanie przestępstw popełnionych we współdziałaniu z żołnierzami, funkcjonariuszami i pracownikami. "W tym zakresie Służba Kontrwywiadu Wojskowego ma obowiązek m.in. uzyskiwania i analizowania informacji mogących mieć znaczenie dla obronności państwa, bezpieczeństwa lub zdolności bojowej SZ RP lub innych jednostek organizacyjnych MON" - napisał Rochowicz. Według sobotniej "Rzeczpospolitej" w połowie października w Kołobrzegu, gdzie przez wiele lat mieszkał były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak, pojawili się funkcjonariusze SKW. W urzędach: miejskim, powiatowym i gminnym mieli szukać informacji dotyczących majątku generała. Miało chodzić o kilka nieruchomości leżących na terenie powiatu. Fakt wizyty potwierdził wicestarosta kołobrzeski Jerzy Kołakowski, ale nie ujawnił żadnych szczegółów. Jeszcze w sobotę MON informowało, że nie stawiało żadnych zadań SKW ws. domniemanego badania majątku generała. Tego samego dnia SKW podało, że "z zasady nie udziela żadnych informacji o prowadzeniu konkretnych czynności służbowych wobec jakichkolwiek osób" i zapewniało, że "zawsze i w każdym przypadku realizowane są na podstawie i w granicach prawa". Gen. Waldemar Skrzypczak odszedł z armii po kontrowersjach wokół jego wypowiedzi o biurokracji w MON, która utrudnia zakupy sprzętu dla żołnierzy na misji. Szef MON uznał, że gen. Skrzypczak zakwestionował zasadę cywilnej kontroli nad armią. Także prezydent ocenił, że generał przekroczył dopuszczalne granice, ale zdecydował o pozostawieniu go na stanowisku. Skrzypczak podał się sam dymisji po tym, jak Klich stwierdził, że podczas rozmowy z nim generał "uznał swój błąd". Skrzypczak wyjaśniał, że jedynie okoliczności swej wypowiedzi uznał za niefortunne (padły podczas uroczystości powitania trumny z ciałem poległego w Afganistanie żołnierza) i podkreślał, że nie wycofał się z jej meritum. Kadencja gen. Skrzypczaka upływała na początku października; Klich deklarował, że ma jego poparcie na kolejną. Ostatecznie jego miejsce w DWL zajął gen. Tadeusz Buk.