Przypomnijmy, że tymi samymi słowami podejście Wielkiej Brytanii do negocjacji komentował w 2017 r. poprzednik Charlesa Michela, Donald Tusk. - Kończy się filozofia, że można zjeść ciastko i mieć ciastko - mówił wówczas. "Chcemy umowy, ale nie za wszelką cenę" - Brexit to brexit, jak powiedziała Theresa May. Ale brexit oznacza również dokonywanie wyborów dotyczących naszych przyszłych relacji. Chcemy umowy, ale nie za wszelką cenę. (...) W rzeczywistości mamy do czynienia z trzema niezwykle trudnymi problemami: równymi szansami, zarządzaniem i rybołówstwem. Musimy znaleźć rozwiązania zgodne z naszymi zasadami - powiedział Charles Michel. Jak wyjaśnił, równe szanse to kwestia integralności jednolitego rynku. - Jest kwestia uczciwej konkurencji. Nasi brytyjscy przyjaciele mówią, że chcą utrzymać najwyższe standardy. Jeśli tak jest, dlaczego nie zobowiązują się do nich? Nie potrzebujemy słów. Potrzebujemy gwarancji. To samo dotyczy zarządzania. Ustawa o rynku wewnętrznym, która wyraźnie narusza umowę o wystąpieniu, przypomina nam, jak jest to ważne. Jaki jest sens negocjowania, podpisywania i ratyfikowania umowy międzynarodowej, jeśli nie jest ona w pełni wdrożona? - podkreślił. "Brexit nie był naszą decyzją" Michel położył nacisk na kwestię rybołówstwa, która jest jedną z przyczyn sporu między Wielką Brytanią a UE. - Brexit nie był naszą decyzją. I to nie była decyzja naszych rybaków. Zatrzymanie dostępu do wód Wielkiej Brytanii spowodowałoby ogromne straty dla naszych flot rybackich. Tak, chcemy zachować dostęp do wód Wielkiej Brytanii dla naszych rybaków, dokładnie tak, jak Wielka Brytania chce zachować dostęp do naszych ogromnych i zróżnicowanych rynków dla swoich firm - zaznaczył. Jak tłumaczył, Wielka Brytania chce mieć dostęp do jednolitego rynku UE, a jednocześnie mieć możliwość odejścia od unijnych standardów i przepisów, kiedy jej to odpowiada. - Czy nasi brytyjscy przyjaciele chcą uregulować pomoc państwa? I czy chcą utrzymać wysokie standardy w zakresie zdrowia, bezpieczeństwa żywnościowego i klimatu w bliskich stosunkach z Europą? Jeśli tak, dlaczego nie zobowiązać się do tego w naszej przyszłej umowie? Jesteśmy zdeterminowani, aby zapewnić, że wszystkie firmy - brytyjskie, chińskie, europejskie lub z dowolnego miejsca - działając na naszym rynku, przestrzegają tych samych zasad - przekonywał Michel. Zegar tyka... Jak dodał szef Rady Europejskiej, czasu na zawarcie umowy jest bardzo mało. - Jesteśmy gotowi do negocjacji 24 godziny przez siedem dni w tygodniu na wszystkie tematy, w oparciu o teksty prawne. Wielka Brytania ma przed sobą ważną decyzję. To ich wolny i suwerenny wybór. I zawsze będziemy ich szanować, bez względu na wybór, jakiego dokonają. Jednak ich suwerenna odpowiedź określi ich poziom dostępu do naszego rynku wewnętrznego. To tylko zdrowy rozsądek. Chcemy umowy, która jest uczciwa i wyważona. Ale jesteśmy również gotowi na brak porozumienia - podsumował przewodniczący Rady Europejskiej. Z Brukseli Łukasz Osiński