Szef MSZ podkreślił również, że w tych okolicznościach Unia Europejska "potrzebuje jedności i determinacji". W sobotę w całej Rosji doszło do demonstracji zwolenników opozycjonisty Aleksieja Nawalnego zatrzymanego w ubiegłą niedzielę na lotnisku w Moskwie. Liczbę osób, które wzięły udział w sobotniej demonstracji w Moskwie, odbywającej się bez zezwolenia władz, policja oszacowała na 4 tysiące. Szacunki mediów są znacznie wyższe: agencja Reutera podała liczbę 40 tysięcy uczestników. Podczas manifestacji doszło do starć z policją. Czytaj też: Nagrania z brutalnej akcji policji Tymczasem w mediach społecznościowych widać, jak jeden z funkcjonariuszy funkcjonariusz kopie protestującą kobietę w brzuch. "Rosyjski OMON bierze przykład ze swoich białoruskich kolegów" - napisał na Twitterze Andrzej Poczobut. Dziennikarz i członek zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi skomentował w ten sposób nagranie, na którym widać brutalne zachowanie funkcjonariusza OMON-u. Według ostatnich szacunków portalu OWD-Info, monitorującego zatrzymania w Rosji, podczas sobotnich demonstracji w obronie Nawalnego zatrzymano w całym kraju 1955 osób, w tym 681 w Moskwie. Podczas manifestacji w stolicy zatrzymano też żonę Nawalnego Julię, która po trzech godzinach została wypuszczona na wolność. Demonstracja w wielu miastach, co najmniej 2,5 tys. osób zatrzymanych Zwołane przez zwolenników opozycjonisty Aleksieja Nawalnego demonstracje z żądaniem jego uwolnienia z aresztu odbyły się w wielu miastach Rosji bez zezwolenia władz. Dokładną liczbę uczestników trudno oszacować. Policja zatrzymała w całym kraju 2501 osób. Dane o zatrzymanych podał portal OWD-Info, monitorujący zatrzymania w Rosji. Według szacunków portalu w Moskwie zatrzymano 941 osób, w Petersburgu - 356. Oprócz protestów w dwóch głównych metropoliach kraju demonstracje odbyły się także w wielu innych rosyjskich miastach, w tym w małych miejscowościach. Właśnie ten aspekt - obok wyjątkowo wysokiej liczby zatrzymanych - podkreślają komentatorzy w Rosji. Choć dokładną liczbę uczestników trudno oszacować, wydaje się, że zasięg demonstracji był największy od wielu lat. Jest to zaskoczeniem, bo po aresztowaniu Nawalnego nie spodziewano się masowych wystąpień w jego obronie. "Pałac Putina". Dziesiątki milionów wyświetleń Niewykluczone, że do protestów przyczynił się materiał śledczy przygotowany przez Nawalnego o luksusowej rezydencji na południu Rosji, którą opozycjonista nazywa "pałacem (prezydenta Władimira) Putina". Do tej pory film miał prawie 70 mln wyświetleń w internecie. Zwolennicy opozycjonisty zapowiedzieli kolejne protesty na najbliższy weekend, 30-31 stycznia. Również te odbędą się bez zezwolenia, bowiem odstęp czasowy nie pozwala na uzgodnienie ich z władzami lokalnymi.