- Nasza rola i strategia polega na wsparciu lokalnych sił. Czy oznacza to, że siły USA znajdą się w ogniu konfliktu ? Bez wątpienia tak, nie ma co do tego wątpliwości - powiedział Carter dziennikarzom w samolocie lecącym do Fairbanks, na Alasce. Szef Pentagonu nie wykluczył możliwości wysłania do Syrii dalszych oddziałów sił specjalnych, w zależności od rozwoju sytuacji. - Będziemy dokonywać ocen i budować na tym, co okaże się skuteczne. Myślimy o nowych drogach i możliwościach... i będziemy przedkładać nasze rekomendacje prezydentowi - dodał. Prezydent Barack Obama podjął w piątek decyzję wysłania do 50 żołnierzy sił specjalnych USA na północ Syrii, gdzie mają wspierać lokalne siły w walce z ekstremistami z Państwa Islamskiego (IS). Biały Dom nie sprecyzował, na czym polegać będzie misja tego oddziału. Wcześniej przedstawiciel amerykańskiej administracji wyjaśnił w rozmowie z Reuterem, że zadaniem tych wojskowych będzie działanie ograniczone do "doradztwa i pomocy", a ogólna strategia walki z Państwem Islamskim (IS), jaką niedawno przedstawił prezydent USA Barack Obama, nie zmieni się. Również rzecznik Białego Domu Josh Earnest podkreślił: "nasza strategia w Syrii nie ulega zmianie". Przedstawiciel Pentagonu sprecyzował, że "w przewidywalnej przyszłości" żołnierze amerykańskich sił specjalnych nie wezmą udziału w operacjach wojskowych syryjskiej opozycji, a rozlokowanie oddziału potrwa około miesiąca.