Guterres nie sprecyzował, jakie państwa ma na myśli. Powiedział jedynie dziennikarzom: "Ten kocioł napięć coraz bardziej prowadzi kraje do podejmowania nieprzewidzianych decyzji z nieprzewidywalnymi konsekwencjami i wielkim ryzykiem przeliczenia się". Szef ONZ zaapelował też o powrót do dialogu. Sekretarz generalny ONZ wydał takie ostrzeżenie kilka dni po zabiciu w Bagdadzie w wyniku amerykańskiego nalotu irańskiego generała Kasema Sulejmaniego i dowódcy irackiej proirańskiej milicji Abu Mahdiego al-Muhandisa. Iran i wspierane przez niego jemeńskie szyickie milicje Huti oraz libański Hezbollah zapowiedzieli działania odwetowe. Szef MSZ Iranu Mohammad Dżawad Zarif uznał w sobotę, że "rozpoczął się koniec wrogiej działalności USA w Azji Zachodniej". Lider Hezbollahu Hasan Nasrallah oświadczył w niedzielę, że armia USA na Bliskim Wschodzie zapłaci za zabicie irańskiego generała, a amerykańscy żołnierze i oficerowie wrócą do domu w trumnach. Z kolei były dowódca irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Mohsen Rezaei ostrzegł, że w odwecie za zabicie Sulejmaniego mogą zostać wzięte na cel izraelskie miasta. W niedzielę parlament Iraku na nadzwyczajnej sesji uchwalił rezolucję, wzywającą rząd do podjęcia działań zmierzających do zakończenia obecności w Iraku wszystkich zagranicznych żołnierzy, w tym oddziałów amerykańskich. Prezydent USA Donald Trump zapowiedział nałożenie sankcji na Irak, jeśli nakaże on wycofanie amerykańskiego kontyngentu i ostrzegł przed retorsjami, jakich Irakijczycy "nigdy wcześniej nie widzieli". W sobotę prezydent USA ostrzegł na Twitterze, że jeśli Iran zaatakuje Amerykanów, to Stany Zjednoczone uderzą w 52 irańskie cele, w tym w ważne dla irańskiej kultury miejsca oraz w sam Iran. Dzień później amerykański przywódca kolejny raz groził na Twitterze Iranowi ewentualnym atakiem.