- Jest prezydenckie odstąpienie dla spółki Nord Stream 2 i jej prezesa, który jest obywatelem Niemiec - powiedział na konferencji minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas. Amerykanie wstrzymują sankcje W środą rano media informowały, że administracja prezydenta USA Joe Bidena nie chce na razie nakładać sankcji na Nord Stream AG i jej prezesa Matthiasa Warniga. Zarówno firma, jak i sam Warnig znajdą się w najnowszym raporcie o sankcjach, który rząd USA wkrótce przedstawi Kongresowi. Zgodnie z informacjami z niemiecko-amerykańskich kręgów negocjacyjnych przyznano im jednak tak zwane zwolnienie, a zatem są one zawieszone do czasu przedłożenia kolejnego sprawozdania za trzy miesiące. "W ostatnich miesiącach Nord Stream 2 stał się poważnym testem dla ożywienia stosunków niemiecko-amerykańskich po Trumpie. Na zewnątrz administracja Bidena unikała ostrych słów pod adresem Berlina, ale wewnętrznie doradcy prezydenta z goryczą narzekali na kanclerz Angelę Merkel, która mimo usilnych nalegań nie była skłonna do znaczących ustępstw na rzecz strony amerykańskiej. Rząd niemiecki przekonywał Amerykanów, że Niemcy kupowały gaz od Związku Radzieckiego nawet w najciemniejszych dniach zimnej wojny. Co więcej, hipokryzją było dążenie do zatrzymania rurociągu, gdy w tym samym czasie same Stany Zjednoczone kupowały energię od Rosji" - pisze w środę tygodnik "Spiegel". I podkreśla: "W niemiecko-amerykańskim sporze o gazociąg Nord Stream 2 najwyraźniej widać oznaki odprężenia". Były doradca Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton napisał na Twitterze: "Ostra retoryka Bidena w sprawie Rosji jest bezwartościowa, jeśli nie jest poparta działaniem".