"Z pewnością nie znajdujemy się w stanie nowej zimnej wojny" - powiedział szef niemieckiej dyplomacji w Monachium, gdzie trwa 52. Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa. "Miedwiediew chciał powiedzieć, że musimy uniknąć sytuacji, która doprowadzi nas do nowej zimnej wojny" - tłumaczył polityk niemieckiej SPD. Wcześniej w sobotę Miedwiediew w wystąpieniu na forum Konferencji obarczył Zachód odpowiedzialnością za nową zimną wojnę pomiędzy jego krajem a Zachodem. "Od końca pierwszej zimnej wojny upłynęło ćwierć wieku" - powiedział. Przypomniał wystąpienie rosyjskiego prezydenta Władimira Putina w Monachium w 2007 roku i dodał, że Putin ostrzegał wówczas przed negatywnymi skutkami "ideologicznych stereotypów i podwójnej moralności Zachodu". "Czy byliśmy wówczas zbyt pesymistyczni? - pytał Miedwiediew. - Z przykrością muszę stwierdzić, że sytuacja jest dziś jeszcze bardziej poważna; od roku 2007 sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna. Duża, jednolita Europa nadal nie powstała" - dodał rosyjski premier. Jego zdaniem Europa "znajduje się w obliczu klęski migracyjnej". "Relacje między Unią Europejską a Rosją są zepsute, na Ukrainie toczy się wojna domowa" - ocenił. "Uważam, że nie jest sytuacją normalną, że na wielu płaszczyznach dialog uległ zerwaniu" - powiedział Miedwiediew. Premier ostro skrytykował NATO, Europę i Stany Zjednoczone za przedstawianie Rosji jako największego zagrożenia dla pokoju. "Mój kolega (sekretarz generalny NATO Jens) Stoltenberg właśnie to zademonstrował" - podkreślił Miedwiediew, odnosząc się do wcześniejszego wystąpienia szefa Sojuszu. Prawdziwe zagrożenia są gdzie indziej - zaznaczył rosyjski polityk, wskazując na Ukrainę, Bałkany, Mołdawię i terroryzm. Z Monachium Jacek Lepiarz