"Polska jest krajem, który przez 150 lat (w rzeczywistości przez 123 lata - red.) nie istniał. W 1918 roku Polska powstała na nowo, a potem Rosjanie i Niemcy zawarli pakt Hitler-Stalin (Ribbentrop-Mołotow - red.) i wymazali ją znów z mapy Europy. Następnie Polska ponownie powstała, ale pod sowiecką kontrolą. Wolna Polska istnieje właściwie dopiero od ponad 25 lat" - powiedział Gabriel podczas dyskusji w wieczornym programie "Maybritt Illner". Szef niemieckiej dyplomacji uznał za "całkowicie normalne", że Polska ma "inny stosunek do pewnych form liberalizmu niż my". "Niemcy nie powinni zachowywać się tak, jakby to oni wynaleźli liberalizm" - zastrzegł polityk SPD. "Moja matka żyła w czasach, gdy kobieta musiała pytać męża, czy może podjąć pracę. Nie wolno było jej otworzyć konta w banku bez zgody męża. W mojej szkole katolicy i protestanci siedzieli oddzielnie" - mówił Gabriel. "Gdyby 25 lat po zakończeniu wojny ktoś do nas przyszedł i oświadczył: dobra wiadomość tego tygodnia jest taka, że bierzemy 300 tys. uchodźców, to nie jestem pewny, czy nie zareagowalibyśmy wtedy tak samo, jak dziś Polacy" - powiedział. Gabriel zastrzegł, że jego wypowiedź nie oznacza aprobaty dla postawy Polaków. "Próbuję tylko wytłumaczyć, dlaczego kraje w Europie rozwijają się w sposób zróżnicowany - ponieważ mają różne doświadczenia historyczne" - powiedział. "Nie trzeba zgadzać się z innymi, lecz trzeba rozumieć, dlaczego postępują tak, a nie inaczej" - wyjaśnił niemiecki socjaldemokrata. Były premier Bawarii Edmund Stoiber poparł Gabriela. Polityk bawarskiej CSU uznał za błąd wymagania stawiane Polakom, Czechom, czy Węgrom, by postępowali tak jak mieszkańcy Europy Zachodniej. "Nie mogę narzucać Środkowym Europejczykom kwot, jeżeli w chwili otwarcia granicy nikt tej decyzji z nimi nie konsultował" - podkreślił Stoiber. Odmowa przez Polskę przyjęcia uchodźców jest zwykle ostro krytykowana przez niemieckich polityków jako przejaw braku solidarności z innymi krajami UE, przede wszystkim z Niemcami. Z Berlina Jacek Lepiarz