Zdaniem szefa resortu spraw wewnętrznych landu Berlin, należało aresztować Anisa Amriego, zanim ten zdecydował się na zamach. Policjanci kontrolujący rozmowy telefoniczne Tunezyjczyka wiedzieli już w listopadzie, że zajmuje się on zawodowo handlem narkotykami, co było wystarczającym powodem do zatrzymania. Zdaniem ministra dokumenty dotyczące śledztwa przeciwko Amriemu mogły zostać celowo ukryte bądź wręcz zmanipulowane. Geisel zawiadomił prokuraturę o udaremnieniu ścigania karnego przez pracowników landowego urzędu kryminalnego (LKA). Podstawą do zarzutów jest dotyczący Amriego dokument odnaleziony przez śledczego powołanego przez władze Berlina do wyjaśnienie wszystkich okoliczności zamachu. Zdaniem Geisela treść notatki dotyczącej handlu narkotykami mogła być po zamachu zmieniona, podobnie jak jej data. Funkcjonariusze LKA mogli w ten sposób próbować ukryć swój błąd. Dotychczas śledczy uważali, że Amri handlował jedynie niewielkimi ilościami narkotyków, co nie pozwalało na jego zatrzymanie. "Ze względu na uprawiany zawodowo, w sposób zorganizowany handel środkami odurzającymi możliwe było prawdopodobnie jego aresztowanie" - powiedział Geisel, cytowany przez dpa. Oznacza to, że być może można było uniknąć zamachu. 19 grudnia 2016 roku Amri porwał ciężarówkę i po zastrzeleniu w szoferce polskiego kierowcy Łukasza Urbana wjechał nią w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w centrum Berlina. W zamachu zginęło łącznie 12 osób, a ponad 50 zostało rannych. Terrorystę, który zbiegł z miejsca przestępstwa, zastrzelili cztery dni później pod Mediolanem włoscy policjanci. Z Berlina Jacek Lepiarz