Arreaza, który składa wizytę syryjskiemu prezydentowi Baszarowi el-Asadowi, oskarżył Stany Zjednoczone, że chcą wywołać w jego kraju wojnę domową. Jednocześnie zapewnił, że jego rząd stawia na dyplomację i dialog, aby uniknąć takiego rozwoju sytuacji. Wenezuela znajduje się od 23 stycznia w bezprecedensowym kryzysie, naznaczonym kontestacją władzy Nicolasa Maduro, po tym gdy lider opozycji i przewodniczący parlamentu Juan Guaido ogłosił się tymczasowym prezydentem i został uznany przez ponad pięćdziesiąt krajów. Z kolei Nicolasa Maduro, wybranego ponownie na prezydenta w wyborach nieuznawanych przez opozycję, popierają m.in. Rosja, Chiny, Iran, Korea Północna i Syria. Według oficjalnej syryjskiej agencji prasowej SANA prezydent Syrii oświadczył po spotkaniu z Arreazą: "To, co się dzieje w Wenezueli, jest porównywalne z tym, co się wydarzyło w Syrii, a czego celem było przejęcie kontroli nad krajem i pozbawienie go zdolności decydowania o własnym losie". Arreaza podczas wspólnej konferencji prasowej z syryjskim ministrem spraw zagranicznych Walidem el-Mualimem oświadczył: "Powiedziałem panu Asadowi, że doświadczenie wojny w Syrii było bardzo pomocne dla nas w Wenezueli; podpowiedziało nam, w jaki sposób powinniśmy stawić czoło sytuacji". Szef wenezuelskiej dyplomacji w odpowiedzi na pytania dziennikarzy odrzucił opcję, jaką stanowiłaby konfrontacja wojskowa. "Musimy, z pomocą naszych przyjaciół, uniknąć wojny" - zadeklarował.