Zaznaczył, że oddalanie się z dnia na dzień od pragmatycznej współpracy z Rosją i normalizacji stosunków jest sprzeczne z interesem Europy i może oznaczać dla węgierskiej gospodarki nowe straty. Mówił o tym po rozmowie z prezydentem Tatarstanu Rustamem Minnichanowem. Jak podkreślił, Węgry większość nośników energii importują właśnie z Rosji. Według danych przedstawicielstwa handlowego Rosji na Węgrzech wymiana handlowa między obu krajami spadła o 50 proc. od stycznia do października zeszłego roku. Jej wartość wyniosła 4,5 mld dolarów. Ropa i gaz stanowią ok. 80 proc. rosyjskiego eksportu na Węgry. Premier Węgier Viktor Orban oświadczył pod koniec lutego, że nie będzie automatycznego przedłużenia sankcji UE wobec Rosji i zaapelował o "spokojną debatę" na temat realizacji mińskich porozumień w sprawie uregulowania konfliktu na wschodzie Ukrainy. Orban był w połowie lutego z wizytą w Moskwie. Już wtedy - co wybijała rosyjska prasa - wyrażał przekonanie, że sankcji unijnych wobec Rosji nie będzie można latem tego roku przedłużyć automatycznie. "Do tej pory sankcje (UE wobec Rosji) przedłużane były automatycznie. Myślę, że ten okres już minął. Coraz więcej ludzi w Europie rozumie to, o czym mówię. Myślę, że w tym roku, w połowie roku, nie będzie możliwości automatycznego przedłużenia sankcji" - mówił Orban w Moskwie po spotkaniu z prezydentem Władimirem Putinem. Latem 2014 roku UE wprowadziła sankcje gospodarcze wobec Rosji za wspieranie separatystów na wschodniej Ukrainie. Obejmują one ograniczenia w dostępie do kapitału dla rosyjskich banków państwowych i firm naftowych, ograniczenia sprzedaży zaawansowanych technologii dla przemysłu naftowego, sprzętu podwójnego zastosowania oraz embargo na broń. Restrykcje te wprowadzono na rok. W lipcu 2015 roku zostały przedłużone o sześć miesięcy, a w grudniu o kolejne pół roku. UE uzależnia zniesienie restrykcji od wypełnienia porozumień z Mińska w sprawie zakończenia konfliktu na wschodniej Ukrainie.