"Wczoraj terroryści brutalnie naruszyli porozumienie z Mińska, świadomie dopuszczając się prowokacji, w której uczestniczyły setki terrorystów" - powiedział Klimkin po spotkaniu ze Steinmeierem w MSZ w Berlinie. Jak podkreślił, do ataku separatyści użyli czołgów i ciężkiej artylerii. Zaznaczył, że ukraińska armia nie oddała agresorom "ani piędzi ziemi". Klimkin przypomniał, że zgodnie z porozumieniem z Mińska broń ciężka powinna była zostać już dawno wycofana na tyły. Skrytykował władze samozwańczych republik w Doniecku i Ługańsku za ukrywanie ciężkiego sprzętu wojskowego i uniemożliwianie inspekcji obserwatorom OBWE. Steinmeier wyraził zaniepokojenie ponownym zaostrzeniem sytuacji we wschodniej Ukrainie. "Doszło do zaciętych walk" - stwierdził. Jego zdaniem sytuacja nie jest stabilna i może "w każdej chwili wymknąć się spod kontroli". "Zawieszenie broni jest kruche" - ocenił niemiecki polityk. Obecne naruszenie rozejmu grozi jego zdaniem "nawrotem militarnej konfrontacji". Szef niemieckiego MSZ podkreślił, że pomimo regresu nie wolno rezygnować z realizacji porozumienia z Mińska. "To żmudny proces, lecz musimy nadal zabiegać o jego realizację" - zapowiedział. Porozumienie, wynegocjowane przy współudziale kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Francois Hollande'a w połowie lutego w stolicy Białorusi, przewiduje zawieszenie broni, wycofanie ciężkiej broni, wymianę jeńców, utworzenie strefy buforowej i przeprowadzenie wyborów na terenach kontrolowanych przez separatystów. Zobacz też: Ciężkie walki w Marjince. "Nowa spirala przemocy" Steinmeier uznał, że odpowiedzialność za naruszenie rozejmu ponoszą separatyści. Zaapelował o powrót do porozumienia. Zapowiedział, że skontaktuje się ze stroną rosyjską, by skłonić ją do "wysłania sygnału" pod adresem separatystów, by zaprzestali działań wojennych. Szef niemieckiego MSZ wyraził nadzieję, że obecny incydent nie przekreśli planowanego na czerwiec spotkania ministrów spraw zagranicznych tzw. formatu normandzkiego (Niemcy, Francja, Rosja, Ukraina). 10 czerwca w Paryżu ma odbyć się spotkanie przygotowawcze wiceministrów spraw zagranicznych tych czterech krajów. Steinmeier wskazał na pozytywne akcenty, w tym na podjęcie pracy przez trójstronne grupy robocze zajmujące się bezpieczeństwem, gospodarką i reformami politycznymi. Podkreślił znaczenie wyborów w na terenach kontrolowanych obecnie przez separatystów. Klimkin zaznaczył, że wybory muszą być "uczciwe i wolne" oraz odbyć się pod kontrolą międzynarodową. Prorosyjscy separatyści przypuścili w środę "zmasowaną ofensywę" w regionie miejscowości Marjinka na zachód od Doniecka - poinformował sztab generalny ukraińskiej armii. W kierunku Marjinki, jak informuje sztab, separatyści rzucili ponad dziesięć czołgów i do tysiąca ludzi, a atak wsparły samobieżne haubice 2S1 "Gwozdika" (Goździk). Walki ustały w środę wieczorem. Po obu stronach starć są ofiary. Mają być wśród nich żołnierze rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. Szef milicji obwodu donieckiego Wiaczesław Abroskin oświadczył, że separatyści użyli do ostrzału Marjinki zakazanych przez porozumienia mińskie wyrzutni rakietowych Grad. Na pytanie o warunki powrotu Rosji do G8, grona najbardziej wpływowych krajów świata, Steinmeier wyjaśnił, że przyczyna jej wykluczenia - aneksja Krymu stanowiąca pogwałcenie prawa międzynarodowego - jest nadal aktualna. Zastrzegł, że Zachód potrzebuje Rosji jako partnera przy rozwiązywaniu kryzysów na świecie. "Nie leży w naszym interesie, aby G7 pozostała na stałe G7 (zamiast G8)". "Życzyłbym sobie, aby Rosja przyczyniła się poprzez spełnienie warunków porozumienia z Mińska do stworzenia warunków dla powrotu do formatu G8" - powiedział Steinmeier. Klimkin powiedział, że jeśli Rosja będzie nadal destabilizowała sytuację na Ukrainie, to przywódcy G7 powinni ogłosić, jakie sankcje i działania wobec Rosji zamierzają podjąć. Zdaniem szefa ukraińskiego MSZ G7 powinno ponadto udzielić wsparcia reformom na Ukrainie. Sytuacja w tym kraju będzie jednym z tematów szczytu przywódców G7, który rozpoczyna się w niedzielę w Elmau w Bawarii.