"Ćwiczenia wojskowe rosyjskich sił prowadzą do poważnej eskalacji napięcia w regionie" - powiedział agencji AP Deszczyca, który bierze udział w Pradze w dwudniowym spotkaniu z okazji piątej rocznicy powstania Partnerstwa Wschodniego. Minister dodał, że jego kraj wyciągnął wnioski z lekcji, jaką była aneksja Krymu przez Rosję. "Będziemy walczyć, jeśli rosyjskie wojska wkroczą na Ukrainę (...) Naród Ukrainy i armia są na to gotowe. Ukraina stawi czoło Rosji. Będziemy bronić naszej ziemi, naszego terytorium" - powiedział Deszczyca. Szef dyplomacji wyjaśnił, że rozpoczęte w czwartek manewry sił zbrojnych Rosji "prowadzone są jeszcze bliżej granicy z Ukrainą niż to pierwotnie planowano". Podkreślił, że nieznane są plany Rosji i nie wiadomo, czy zdecyduje się ona zaatakować Ukrainę. "Sądzę, że byłby to ogromny błąd, gdyby rosyjski rząd wysłał oddziały wojskowe na terytorium Ukrainy, by chronić Rosjan" - dodał. Wcześniej Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy dało władzom Rosji 48 godzin na udzielenie wyjaśnień w sprawie wojsk tego kraju, które prowadzą manewry przy ukraińskiej granicy. Rosja ogłosiła te manewry, kiedy w ramach operacji antyterrorystycznej przeciwko prorosyjskim bojownikom na wschodzie Ukrainy siły ukraińskiego MSW przy wsparciu wojska próbowały odzyskać kontrolę nad opanowanym przez separatystów Słowiańskiem, w obwodzie donieckim. Podczas akcji zginęło pięciu separatystów. Siły ukraińskie zajęły barykady, ustawione przez buntowników na drogach dojazdowych do miasta, jednak następnie wycofały się na wcześniejsze pozycje. Komentując operację wojsk ukraińskich Deszczyca podkreślił, że "nie było innego rozwiązania jak podjąć akcję, by przywrócić porządek" w Słowiańsku. Szef MSZ ponownie wezwał Unię Europejską to nałożenia na Rosję nowych sankcji.