Asad, przeciwko któremu od ponad roku trwa rewolta, "nie odejdzie nie dlatego, że my go popieramy, ale po prostu dlatego, że popiera go znaczna część mieszkańców Syrii" - podkreślił Ławrow. Minister zaznaczył, że w stanowisku Rosji nie chodzi konkretnie o osobę Asada, ale o to, że Moskwa nie zaakceptuje żadnej narzuconej Syrii transformacji, która nie miałaby poparcia samych Syryjczyków. Szef dyplomacji Rosji podtrzymał też sprzeciw wobec dyskutowanej w Radzie Bezpieczeństwa ONZ rezolucji w sprawie Syrii, która przewiduje m.in. przedłużenie misji obserwacyjnej w tym kraju i groźbę sankcji. Zdaniem Ławrowa groźby te zawierają "elementy szantażu". Jak wyjaśnił, można tak potraktować groźby Zachodu o zakończeniu 300-osobowej misji nieuzbrojonych obserwatorów w Syrii, jeśli Rosja nie przystanie na możliwość użycia siły i wywarcia presji na Damaszek. Mandat misji wygasa 20 lipca i, zdaniem dyplomatów, USA zagroziły, że go nie przedłużą, jeśli RB ONZ nie zastosuje sankcji. "Sądzimy, że to podejście jest całkowicie nieskuteczne i niebezpieczne, ponieważ nie do przyjęcia jest wykorzystywania obserwatorów jako karty przetargowej" - podkreślił. Ławrow wypowiedział się w ten sposób na konferencji prasowej przed rozmowami z przebywającym z wizytą w Moskwie międzynarodowym wysłannikiem do Syrii Kofim Annanem. Moskwa odmawia nałożenia sankcji na syryjski reżim w odpowiedzi na ataki z broni ciężkiej na siły opozycji. Rozwiązanie takie przewiduje najnowszy projekt rezolucji zaprezentowany przez kraje Europy Zachodniej i USA, w której powołano się na Rozdział VII Karty Narodów Zjednoczonych. Rozdział VII określa, jakie środki mogą być podjęte przez Radę Bezpieczeństwa ONZ w przypadku "zagrożenia pokoju, zakłócenia pokoju i aktu agresji" w danym państwie. Kompetencje RB ONZ w tym zakresie obejmują m.in. wprowadzanie sankcji ekonomicznych, dyplomatycznych i militarnych, a także użycie sił zbrojnych do rozstrzygania sporów.