- Jeśli chodzi o osobę Deszczycy, to nie mam z nim już o czym rozmawiać - oświadczył Ławrow, który spotkał się w Mińsku z prezydentem Białorusi Alaksandrem Łukaszenką i ministrem spraw zagranicznych tego kraju Uładzimirem Makiejem. W sobotę przed ambasadą rosyjską w Kijowie kilkuset demonstrantów protestowało przeciwko wspieraniu przez Moskwę separatystów na wschodzie Ukrainy. Usunęli z budynku rosyjską flagę, zablokowali wejście do ambasady, rzucali w jej kierunku świece dymne i jajka. Przewracali też zaparkowane w pobliżu samochody dyplomatyczne. Demonstrację zorganizowano w reakcji na zestrzelenie ukraińskiego samolotu transportowego Ił-76 przez prorosyjskich separatystów i śmierć 49 żołnierzy. Wieczorem szef MSZ Ukrainy, chcąc uspokoić protestujących, powiedział: "Nie jestem przeciwko temu, byście tu protestowali. Jestem gotów stać tutaj z wami i mówić: Rosjo, zabieraj się z Ukrainy!". Kiedy jedna z demonstrantek pytająco zwróciła się do ministra, wypowiadając nazwisko Putina, Deszczyca odpowiedział słowami bardzo popularnej na Ukrainie obraźliwej przyśpiewki o prezydencie Rosji: "Putin to ch...", co podchwycił zgromadzony wokół niego tłum. "To absolutnie nie do przyjęcia" Ławrow oświadczył, że przed ambasadą Rosji doszło do ekscesów na oczach milicji, "a co więcej, w obecności ministra spraw wewnętrznych (Arsena Awakowa), który zamiast dać rozkaz zakończenia wandalizmu, skomentował, że +to niedobrze, ale naród jest oburzony+". Szef rosyjskiej dyplomacji zapowiedział, że Moskwa podejmie kroki, by zwiększyć bezpieczeństwo ambasady, ale "cała społeczność międzynarodowa powinna domagać się do Ukrainy zapewnienia bezpieczeństwa przedstawicielstwom dyplomatycznym". Szef białoruskiej dyplomacji Uładzimir Makiej oświadczył, że tego rodzaju prowokacyjne działania zasługują na potępienie. Zaznaczył też, że co innego, jeśli obraźliwe uwagi pod adresem głowy innego państwa są rzucane przez dziennikarzy i polityków, a co innego - gdy padają z ust dyplomaty. Uznał to za "absolutnie nie do przyjęcia". Ławrow powiedział też w Mińsku, że Rosja czeka na wyjaśnienia Ukrainy w sprawie zamiarów zamknięcia granicy z Federacją Rosyjską. "Jeśli jest zamiar zamknięcia w ogóle wszelkich kanałów, to chcielibyśmy wiedzieć, jak to rozumieć" - oświadczył Ławrow. Władze ukraińskie zapowiadały w ostatnich dniach rozpoczęcie operacji wojskowej, której celem będzie odzyskanie kontroli nad całą granicą z Rosją. Ukraińska Straż Graniczna poinformowała w piątek, że pod kontrolą prorosyjskich separatystów jest jeszcze ponad 180-kilometrowy odcinek granicy z Rosją. Władze w Kijowie uważają, że właśnie przez ten fragment granicy przerzucana jest z Rosji broń dla separatystów. Mińsk oraz Moskwa całkowicie zgadzają się, iż... Szef rosyjskiej dyplomacji wyraził także nadzieję, że "partnerzy w Unii Europejskiej nie będą odgradzać się od rzeczywistości, która powstała na przestrzeni eurazjatyckiej". Oświadczył, że Eurazjatycka Unia Gospodarcza Rosji, Białorusi i Kazachstanu będzie się rozwijać i w najbliższym czasie planowane jest przyłączenie się do niej Armenii, a następnie Kirgistanu. - W naszych interesach leży praca nad harmonizowaniem procesów integracyjnych w różnych częściach Europy i Eurazji, w tym tworzenie stopniowej, ale konsekwentnej wspólnej przestrzeni gospodarczej i humanitarnej od Atlantyku po Ocean Spokojny - powiedział. Makiej poinformował, że w Mińsku omawiano też dalsze losy inicjatywy Partnerstwa Wschodniego i że Mińsk oraz Moskwa całkowicie zgadzają się, iż "rozwój tej inicjatywy nie powinien doprowadzić do powstania nowych linii podziału w Europie i w żadnym wypadku nie powinien doprowadzić do jakiegokolwiek izolowania Rosji od tej inicjatywy". Dodał - według agencji BiełTA - że Białoruś i Rosja podczas rozmów w Mińsku potwierdziły całkowitą zgodność poglądów na wszystkie kwestie dwustronne oraz kwestie współpracy w organizacjach międzynarodowych. Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska