PAP: W czwartek w Genewie szefowie dyplomacji USA, UE, Rosji i Ukrainy, którą pan reprezentował, oświadczyli, że w celu deeskalacji konfliktu na wschodniej Ukrainie ugrupowania zbrojne na wschodzie kraju powinny złożyć broń i opuścić zajmowane budynki. Czy ustalenia te są już realizowane? Deszczyca: Rząd ukraiński rozpoczął nad tym prace tuż po spotkaniu w Genewie i można powiedzieć, że ustalenia, które zawarto we wspólnym oświadczeniu, są przez nas realizowane. Wstrzymano aktywną fazę operacji antyterrorystycznej, rozpoczęto przygotowania do ustawy o amnestii oraz dyskusję społeczną nad reformą konstytucyjną. Czy druga strona także realizuje to porozumienie? - Tutaj liczymy na kluczową rolę Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Na razie doszło do kontaktu przedstawicieli OBWE z ludźmi, którzy znajdują się w okupowanych budynkach. Dziś w MSZ Ukrainy odbyło się spotkanie z kierownictwem misji OBWE. Omówiono praktyczne kroki w obwodzie ługańskim i donieckim w celu rozpoczęcia procesu opuszczania zajętych instytucji. Dziś wieczorem kierownictwo misji OBWE udaje się do Doniecka. Czy ludzie w tych budynkach także wyrażają gotowość do dialogu i porozumienia? - Zgodnie z informacjami, które mamy, na razie takiej gotowości nie wyrazili, dlatego właśnie wysyłamy do Doniecka misję, by wybrała konkretne miejsce, w którym będą prowadzone negocjacje. Niektórzy komentatorzy oceniają, że porozumienie z Genewy jest dla Ukrainy porażką, ponieważ nie ma w nim - jak wskazują - mowy o zajętym przez Rosję Krymie. - Jest to istotny krok w kierunku deeskalacji sytuacji. W Genewie skupiliśmy się na jednym aspekcie, czyli rozładowaniu napięcia na wschodzie Ukrainy. Sprawa Krymu, wyprowadzenia stamtąd rosyjskich wojsk, czy wycofania ich znad granic Ukrainy, może być omówiona w przyszłości. W Genewie osiągnęliśmy porozumienie, które jest do przyjęcia dla wszystkich. To, że Rosja też do niego dołączyła, jest poważnym sukcesem. Ale jeśli Rosja, która podkreśliła, że gotowa jest wprowadzać w życie genewskie ustalenia, nie zrealizuje ich, to po raz kolejny pokaże, że nie jest zainteresowana uregulowaniem sytuacji na Ukrainie. Po spotkaniu w Genewie mówił pan, że między Ukrainą a Rosją pozostają różnice zdań dotyczące geopolitycznego rozwoju pańskiego kraju. Co to są za różnice? - Rosja uważa, że Krym należy teraz do niej. My uważamy, że Krym jest nasz. Rosja twierdzi, że na wschodzie Ukrainy nie ma jej sił, a my mamy dowody, że ruchy separatystyczne i terroryści wspierani są przez Rosję finansowo, organizacyjnie i politycznie. Rosja uważa, że Ukraina powinna zmienić konstytucję. My też tak uważamy, ale Rosja narzuca nam te zmiany i chce, by odpowiadały one jej potrzebom. Naszym zdaniem jest to ingerencja w naszą politykę wewnętrzną. Czy różnice te dotyczą także sojuszy, w których może uczestniczyć Ukraina? Członkostwa w UE, w NATO? - Nie ujawniając wszystkich szczegółów rozmów w Genewie mogę powiedzieć, że rozbieżności dotyczą kwestii polityki bezpieczeństwa i polityki zagranicznej Ukrainy. Rosja chce, by Ukraina nie prowadziła własnej polityki zagranicznej; my się na to kategorycznie nie zgadzamy. Co będzie, jeśli umowa z Genewy nie będzie wdrożona? Jakie kroki mogą być podjęte? - Jeśli tak się stanie, Rosja narazi się na potępienie ze strony wspólnoty międzynarodowej i jeszcze raz pokaże, że nie przestrzega zobowiązań. Zachód może wprowadzić nowy etap sankcji, o czym Rosję w Genewie poinformowano. Ukraina będzie nadal dążyła do stabilizacji sytuacji w ramach obowiązującego prawa, co oznacza kontynuację operacji antyterrorystycznej. Obecnie ta operacja została złagodzona? - Tak. Dziś aktywne działania w ramach tej operacji zostały wstrzymane. Wynika to z ustaleń genewskich, no i mamy przecież święta wielkanocne. Jeśli jednak grupy terrorystyczne nie podejmą działań w kierunku realizacji porozumienia, jeśli nie złożą broni i nie opuszczą zajętych budynków, to operacja zostanie wznowiona. Dlaczego Ukraina działa wobec tych terrorystów tak łagodnie? - Chcemy uniknąć rozlewu krwi. Nie chcemy ofiar wśród ludności cywilnej. Niestety, grupy ekstremistyczne dość często wykorzystują ludzi jako żywe tarcze. W związku z tym plany neutralizacji, czy zatrzymania uzbrojonych ludzi, którzy stanowią zagrożenie, opracowywane są w sposób bardzo rzetelny i poważny. Ukraińcy i Rosjanie często nazywają się nawzajem "bratnimi narodami". Jak będą wyglądały relacje między nimi teraz, po tym konflikcie? - Działania władz rosyjskich podważyły zaufanie Ukraińców wobec Rosjan oraz Rosjan wobec Ukraińców. Niestety, kampania, która trwa dziś w Rosji, tworzy wśród Rosjan obraz Ukraińców jako ekstremistów i jakichś "faszystów". Tym samym szkodzi to rozwojowi stosunków międzyludzkich. Sądzę, że nie należy uprawiać takiej polityki. Potrzebna będzie ogromna praca i wiele czasu, by odnowić zaufanie między dwoma narodami. Jak kształtują się stosunki Ukrainy z UE, z którą podpisaliście niedawno polityczną część umowy stowarzyszeniowej? - Prowadzimy intensywny dialog. Po zawarciu tego porozumienia do Kijowa przyjechała grupa przedstawicieli UE z komisarzami: Sztefanem Fuelem i Januszem Lewandowskim na czele. Opracowaliśmy z nimi plan implementacji politycznej części umowy i przygotowań do realizacji innych rozdziałów. Aktywnie ten plan realizujemy. Władze ukraiński twierdzą, że ich celem jest członkostwo w UE. Kiedy pana zdaniem Ukraina mogłaby przystąpić do tej organizacji? - Jest to pytanie do futurologów. Stanie się to wtedy, kiedy i Ukraina i UE będą do tego gotowe. Ważna jest tutaj chęć obu stron do dążenia do tego celu. Jeśli będziemy na to zdecydowani i gotowi, to może się to stać dość szybko. Nikt przecież nie myślał w 1989 roku, kiedy rozpadał się blok komunistyczny i w 1991 roku, gdy rozpadał się ZSRR, że w 2004 roku Polska będzie członkiem UE. A jak wyglądają dziś relacje Ukrainy ze wspomnianą przez pana Polską? - Polska bardzo pomaga Ukrainie. Prócz wsparcia politycznego na arenie międzynarodowej utrzymujemy także aktywne kontakty w dziedzinie przekazywania nam doświadczeń polskich reform. Jednym z takich przykładów jest reforma samorządowa, która może być dla Ukrainy wzorem. Rozmawiał: Jarosław Junko