- W Berlinie mówiliśmy wczoraj o tym, że każdy powinien zrobić wszystko to, co do niego należy, by zablokować granicę, by wstrzymać ostrzeliwanie naszego terytorium, by przez granicę z Rosją nie przedostawali się do nas uzbrojeni ludzie, broń i ciężkie uzbrojenie - powiedział Klimkin agencji Interfax-Ukraina. Dodał, iż wyraźnie zadeklarował swym rozmówcom, że Ukraina opowiada się za dwustronnym rozejmem. - Po to, by było to faktycznie przerwanie ognia, a nie gierki wokół w dosłownym sensie życiowo ważnego zagadnienia, potrzeba nam trzech rzeczy: by granica była całkowicie bezpieczna, by OBWE wszędzie - w tym wzdłuż granicy - nadzorowała przerwanie ognia oraz by wszyscy zakładnicy zostali uwolnieni i nikt nawet nie próbował brać nowych zakładników - oświadczył minister. Wskazał przy tym konkretnie na przypadek ukraińskiej lotniczki Nadieżdy Sawczenko, "która została po prostu wykradziona z ukraińskiego terytorium w absolutnie nieludzki sposób". - Chcemy, by przerwanie ognia było rzeczywiście dwustronne i faktyczne. A będzie to możliwe tylko wtedy, jeśli Rosja podejmie zdecydowane i skuteczne kroki w kierunku deeskalacji - podkreślił szef ukraińskiej dyplomacji. Dodał następnie: "O tym wszystkim dyskutowaliśmy. Bardzo liczyłem na to, że usłyszę wyraźne zobowiązania strony rosyjskiej, a usłyszałem w zasadzie słowa. Ale będziemy pracować także ze słowami". Wcześniej w poniedziałek minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył, iż strona rosyjska powtórzyła podczas berlińskich rozmów swe wcześniejsze stanowisko, zgodnie z którym przerwanie ognia powinno być bezwarunkowe. "Niestety, ukraińscy koledzy nadal wysuwają warunki, przy czym dość niejasne, w tym - jak oni mówią - zapewnienie szczelności granic" - powiedział Ławrow.