"Północnokoreański dyktator Kim Dzong Un nie jest szaleńcem, on realizuje na zimno zaplanowaną strategię. Myśli, że gdy będzie miał broń atomową, jego reżim będzie bezpieczny, ponieważ nikt nie odważy się mu wówczas zagrozić" - oświadczył Gabriel. Zdaniem szefa niemieckiej dyplomacji potrzebne są "inne niż bomba atomowa gwarancje bezpieczeństwa". Wzorem może być - według polityka SPD - Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. "Droga do takiej konferencji prowadzi przez bezpośrednie negocjacje z Koreą Północną. Trzy mocarstwa - USA, Chiny i Rosja - muszą usiąść przy stole" - oświadczył Gabriel. Ustosunkowując się do zastrzeżeń wobec udziału Chin i Rosji ze względu na naruszanie praw człowieka i aneksję Krymu, Gabriel zwrócił uwagę, że forsowana przez SPD polityka odprężenia i rozbrojenia rozpoczęła się po interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 roku. "Na końcu tego procesu Willy Brandt i jego następcy Helmut Schmidt i Helmut Kohl odnieśli sukces ukoronowany zjednoczeniem Niemiec. Dziś znów nadszedł czas na wizje i odważne kroki" - powiedział szef niemieckiej dyplomacji. W piątek Korea Płn. przeprowadziła kolejną próbę z rakietą balistyczną. Według południowokoreańskiej armii, wystrzelony w piątek pocisk przeleciał 3700 km, m.in. nad Japonią, na maksymalnej wysokości 770 km. Armia USA podała, że był to pocisk balistyczny zasięgu pośredniego - IRBM (Intermediate-Range Ballistic Missile) i nie stanowił zagrożenia dla Ameryki Północnej ani dla będącej amerykańskim terytorium wyspy Guam na Pacyfiku, gdzie USA mają bazy wojskowe. Wcześniej Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła na Koreę Północną nowe sankcje, które są odpowiedzią na próbę nuklearną z 3 września. Korea Płn. nie zrewidowała jednak swej polityki. W czwartek jej władze zagroziły, że użyją broni jądrowej, by - jak to ujęto - "zatopić" Japonię, a USA obrócić w "popiół i ciemność" za poparcie rezolucji RB ONZ i sankcji wobec reżimu w Pjongjangu za najnowszą eksplozję nuklearną. Z Berlina Jacek Lepiarz