"Jeżeli mógłbym na coś liczyć, to na zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego przez prezydenta w sprawie liczb, kwot, przyszłości, problemu uchodźców w Europie i w Polsce. To jest klasyczny, bardzo typowy temat do debaty między prezydentem, a szefami partii" - powiedział Schetyna w piątek w radiowej Trójce. Podkreślił, że takie spotkanie jest potrzebne.Schetyna był też pytany o nieobecność prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i szefa SLD Leszka Millera w środę na spotkaniu w kancelarii premiera, poświęconym stanowisku Polski ws. kryzysu imigracyjnego w Europie. "W sprawach strategicznych musimy mówić jednym głosem, a sprawa uchodźcza dzisiaj jest czymś takim. Na karb kampanii wyborczej przerzucam to, że szefowie największych partii opozycyjnych - Jarosław Kaczyński i Leszek Miller - nie pojawili się na tym spotkaniu. To jest zły przykład dla polskiej polityki, trudno mi sobie wyobrazić, żeby w innym kraju europejskim, gdyby doszło do takiej sytuacji i było zaproszenie szefów partii opozycyjnych ze strony premiera, żeby oni odmówili udziału w rozmowie" - powiedział szef MSZ. Schetyna poinformował też, że to Komisja Europejska bierze na siebie wszystkie koszty rozmieszczania uchodźców. Jak dodał, konieczna jest też ochrona południowych granic UE, tak aby nie dochodziło do niekontrolowanego napływu uchodźców. Polski rząd w początkowej fazie kryzysu imigracyjnego zadeklarował przyjęcie 2 tysięcy osób. "W tej chwili mamy do czynienia z dużo poważniejszą sytuacją, prawdziwą katastrofą humanitarną, dlatego też rozważamy bardzo poważnie zwiększenie naszego zaangażowania" - mówiła w środę premier Ewa Kopacz. W czwartek premier w wystąpieniu w Krynicy podkreśliła, że problem uchodźców to "test na przyzwoitość" i że tej kwestii Europa nie rozwiąże w ciągu tygodni czy miesięcy. Kopacz powtórzyła wcześniejszą ocenę, że Polski nie stać obecnie na przyjmowanie imigrantów ekonomicznych. Komisja Europejska przedstawiła w środę pakiet propozycji działań, które mają pomóc złagodzić kryzys imigracyjny w UE. Obejmują one rozdzielenie między państwa Unii 160 tysięcy uchodźców według ustalonych kwot. Do Polski miałoby trafić w sumie blisko 12 tysięcy osób. Polska od początku sprzeciwia się automatycznym kwotom uchodźców, którzy mieliby być przyjmowani przez kraje członkowskie.