Zarif przypomina, że przeciwko Hutim prowadzi operację zbrojną międzynarodowa koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej, która z kolei wspierana jest przez USA. "USA przeczą rzeczywistości, jeśli sądzą, że jemeńskie ofiary najgorszych zbrodni wojennych, trwających cztery i pół roku, nie zrobiłyby nic, by w końcu odpowiedzieć" - napisał we wtorek szef irańskiej dyplomacji. "Być może to wstyd, że broń warta setki miliardów dolarów, nie odparła ognia jemeńskiego. Ale obwinianie Iranu tego nie zmieni" - oświadczył Zarif. Celem sobotnich ataków były instalacje naftowe koncernu Aramco w Bukajk i Churajs na wschodzie Arabii Saudyjskiej. Do ataków przyznał się wspierany przez Iran rebeliancki ruch Huti, walczący w Jemenie z siłami rządowymi. Te z kolei wspiera koalicja pod przywództwem Arabii Saudyjskiej. Odpowiedzialności ruchu Huti zakwestionowały już wcześniej władze USA. Sekretarz stanu Mike Pompeo winę za ataki przypisał Iranowi, zaś prezydent Donald Trump na Twitterze zagroził uderzeniem odwetowym, nie precyzując, kogo USA uważają za sprawcę incydentu.